Lubimy, umiemy już gotować al dente, mamy wszystkie składniki, które są potrzebne do nadania temu makaronowi włoskiego sznytu. No to do roboty! Chyba wszyscy kochamy sos pomidorowy (ktoś nie?).
To spaghetti, które dzisiaj pokażę, wymaga nieco pracy. Gdy mam więcej czasu, lepię z mielonej wołowiny malutkie pulpety, zamiast przesmażać ją na sos boloński. Właściwie: toczę między dłońmi okragłe pulpeciki. Jak je zrobić?
Spaghetti z pulpetami po mojemu
porcja makaronu spaghetti
30–40 dag mielonej wołowiny
2 szalotki, drobne cebulki lub 1/2 cebuli większej
ew. czosnek
oregano lub natka pietruszki (lub zioła suszone)
sól, pieprz
sos pomidorowy
Wołowinę mieszamy z pokrojoną drobniutko cebulką, ziołami, solą i pieprzem. Mięso trzeba dobrze wyrobić. Następnie kręcimy z niego kulki dłońmi obmytymi zimną wodą (ponawiamy obmywanie, gdy mięso zaczyna się do nich kleić). Kulki powinny być mniej więcej równe i niewielkie (między orzechem laskowym a włoskim). W garnku z grubym dnem podgrzewamy oliwę, przesmażamy w niej cebulę, dodajemy stopniowo pulpety. Wrzucamy po kilka, mieszamy, aby nie dusiły się w swoim sosie, lecz obsmażały. Najlepiej wyjmować przesmażone i dodawać kolejne. Gdy wszystkie są gotowe, wrzucamy je wszystkie do garnka, zalewamy sosem pomidorowym, dusimy 20-30 minut. Można dłużej.
To w zasadzie wszystko. Po dłuższej praktyce robi się te pulpety naprawdę szybko. Ja nie dodaję do nich czosnku, ale przetartym doprawiam sos pomidorowy albo makaron. Przepisu na sos nie podaję, każdy pewnie ma własny. W miarę możliwości biorę do niego oryginalną włoską passatę. Czyli przecier. Warto metodą prób dobrać tę, która będzie nam najlepiej smakowała.
Podaję wszystko oddzielnie. Na stole stawiam gar z sosem i miskę z ugotowanym spaghetti. Na przykład con olio, aglio e basilico. Czyli po prostu najprostsze: z oliwą, czosnkiem i listkami świeżej bazylii. Gdy bazylię zastąpimy posiekaną papryczką, otrzymamy con peperoncino. Jako dodatek: starty ser w typie włoskiego parmezanu; pewnie że najlepiej oryginalny parmigiano.