J
est warzywem bardzo lubianym. Tak bardzo, że stała się już dla niektórych zbyt banalna. Sami nie gotują, zajadają się nią np. u mamy czy babci. Przyznam jedno: gotowana kapusta ma niemiły zapach, bez wietrzenia mieszkania ani rusz.
Gotuje się kapustę surową, kupowaną w głowach, albo kiszoną. Warto pamiętać, że kapusta lubi dodatek suszonych grzybów. Z tej drugiej, kiszonej, ja najbardziej lubię surówkę. Mieszam ją z dobrym olejem (drogi: z dyni, z orzechów) lub w cenie „normalnej” (słonecznikowy, arachidowy, sojowy), daję sporo pieprzu świeżo zmielonego i nieco cukru. To wszystko.
Kapustę kiszoną warto kupować w znanym sobie miejscu, aby była naprawdę dobra. Niedobrej nie da się niekiedy jeść. Moje miejsce do zaopatrywania się w jest na targowisku pod Halą Mirowską (można je poznać po tym, że często się tam tworzy kolejka!). Kupuję tam kapustę sałatkową, z dodatkiem marchwi, mniej kwaśną i tę bardziej kwaśną, która jest świetna np. na pierogi lub bigos.
Zresztą, główkę kapusty świeżej też tam można dostać. Jej przyrządzania uczył nieoceniony „Przekrój” z lutym roku 1960. Oto jak, pod hasłem:
![]()
…kapustę z wody można podawać na różne sposoby:
Niedużą główkę kapusty obrać z zwiędłych liści, wyciąć głąb, niezbyt drobno poszatkować. Dwa razy zagotować, gdy gotowa wyjąć z wody, osączyć. Podawać do ziemniaków z sosem według gustu.
Można też podać kapustę z wody:
po angielsku – masło surowe osobno;
po wiedeńsku – z mocno przyrumienioną bułeczką na maśle;
po polsku – z zrumienioną na maśle bułeczką i drobno usiekanym jajkiem na twardo;
po niemiecku – z przyrumienionymi skwarkami;
po hiszpańsku – do ryżu na wodzie, kapusta okraszona oliwą.
Cóż dodać? Wystarczy wybrać jeden ze sposobów.