Lubię je smażyć. Ciasto warto przygotować co najmniej pół godziny wcześniej. Potem – rozgrzewamy patelnię, smarujemy ją kapką oleju, łyżką wazową wlewamy oszczędnie porcje ciasta i już, smażymy naleśnik po naleśniku. Aby było szybciej i mniej nudno, dobrze smażyć na dwóch patelniach. I nastawić sobie ulubioną muzykę. Ciasto przygotowuję „na oko”, tak więc proporcji nie podam. Przedstawi je solidny stary przepis. Znalazłam go w „Tygodniku Mód i Powieści” z roku 1911. Swoje sekrety smażenia naleśników zdradziła Marta Norkowska, godna i dzisiaj mało znana następczyni Lucyny Ćwierczakiewiczowej, młodsza od niej o pokolenie.

Jeżeli się naleśniki kruszą, to prawdopodobnie pochodzi z winy ciasta zanadto rzadkiego – a przylegają do patelni, jeżeli takowa nierówno masłem wysmarowana lub przepalona. Należy przed smażeniem naleśników patelnię grubo nasypać solą i postawić na gorącej blasze, aż się sól zrumieni; przez to patelnia żelazna się wypali i równo nagrzeje. Potem sól odrzucić, patelnię wytrzeć suchą ściereczką i zamiast masłem roztopionem, najlepiej patelnię dobrze wysmarować skórką od słoniny. Nacierać tą skórką trzeba równo całą patelnię, którą następnie postawić na dużym ogniu, żeby się mocno nagrzała; wtenczas lać łyżką ciasto, tyle tylko, ile potrzeba na jeden naleśnik, a lejąc ciasto, należy patelnię podnieść i rozprowadzić szybko ciasto po całej patelni – resztę ciasta zlać. Potem znów patelnię postawić na dużym ogniu, aby się naleśnik szybko usmażył. Przed nalaniem ciasta, trzeba każdorazowo patelnię dobrze natrzeć skórką od słoniny, wtenczas nigdy naleśnik nie przylgnie.
Przepis na bardzo dobre naleśniki:
Funt mąki przesianej [niecałe pół kilo], 5 całych jaj, 5 kwaterek mleka, łyżka cukru miałkiego i łyżeczka soli.
Po wyrobieniu ciasta w rondlu, należy je przez sitko przecedzić, aby grudek nie
pozostało. Z tej proporcyi będzie 20 cienkich naleśników.
Poradę na temat smażenia bitek cielęcych pomijam, może kiedyś do nich wrócę.
Teraz garstka moich spostrzeżeń zgodnych z tematem. Naleśniki z samego mleka nie są dobre, dla mnie zbyt ciężkie, woda przydaje im delikatności. Mąkę rozprowadzam mlekiem, ale i wodą, gdy mam – gazowaną. Jajko może być jedno, ale mogą być i dwa, i trzy, gdy się chce mieć pożywniejsze. Konsystencję ciasta najlepiej wypróbować metodą prób i błędów. Można do niego wlać nieco oleju, nie będzie się przyklejać do patelni. Smaruję ją, jak podałam wyżej.
A skąd w naleśnikach kolor? Oczywiście, nie ze sztucznych barwników. Przedstawię dwie wesołe barwy: żółtą i zieloną. Można, oczywiście, ciasto podzielić na dwie porcje i każdą zabarwić inaczej. Układać naleśniki złożone chusteczki lub zwinięte w rulony na przemian, to każdego zachwyci. Nadziewamy kolorowe naleśniki ulubionymi farszami: serowym, owocowym, albo… mięsnym czy warzywnym. Jak się lubi. Na słodko lub na słono. A może obie opcje pogodzić? Wymyśliłam, jak to zrobić.

Naleśniki żółte z truskawkami po mojemu
ciasto na naleśniki
kurkuma sypka
truskawki
kremowy ocet balsamiczny truskawkowy
świeża bazylia

Do ciasta wmieszać pół łyżki kurkumy (dla wyraźniejszego koloru można dać cała łyżkę). Smażyć naleśniki jak zwykle.

Składać w chusteczkę, wypełniając przekrojonymi truskawkami. Skropić octem balsamicznym. Przybrać listkami bazylii.
Kto lubi, niech posypie naleśniki cukrem pudrem. Delikatnie. Ale i bez niego są słodkie, bo truskawki już dojrzały. Mogą być oryginalnym deserem. Najlepsze będą na ciepło.
Do żółtych naleśników mogą pasować – zielone. Można je podawać z farszem mięsnym, w rodzaju sosu bolońskiego. Tak zrobiłam, układając je jak tort. Taką konstrukcję nazywamy „lazanją naleśnikową”. Niestety, w ferworze przygotowań nie zrobiłam potrawie zdjęć. Ale kiedyś na blogu już ją opisywałam, można więc znaleźć i jej obrazek. Z wierzchu posypuję ją startym serem i zapiekam.

Naleśniki zielone po mojemu
ciasto na naleśniki
szpinak mrożony rozdrobniony
łyżka masła lub oleju
sól

Szpinak rozmrozić na patelni dodając łyżkę masła lub oleju, posolić. Wodę odparować, aby szpinak był gęsty. Dodać go do ciasta naleśnikowego.

Ciasto zmiksować doskonale.

Naleśniki smażyć jak zwykle. Układać w stos.
Gdy zostawimy połowę szpinaku, nim możemy smarować naleśniki i składać w ruloniki lub układać, jak wyżej podałam, w tort. Tak robiłam, tyle że naleśniki przekładałam na zmianę – szpinakiem i sosem bolońskim. Zamiast sosu mięsnego można wziąć któryś z serów twarogowych, na przykład włoską ricottę. Smacznie i ładnie.
A na zakończenie uroczy akcencik naleśnikowy. Wiersz Ludwika Jerzego Kerna, a wersji muzycznej piosenka Zygmunta Koniecznego, oczywiście o naleśnikach. Opublikował w „Przekrój” w latach 60. minionego wieku.

I takie naleśniki pamiętam. Takie smażyła mi Mama. A teraz ja smażę Jej. I dzieciom, i wnukom.