Zaczęło się od tego, że moja przyjaciółka wróciła z Kuby. Zafascynowała ją kultura, w tym kuchnia tej wyspy. Pytała, jakie znam potrawy z tego obszaru. Podesłałam jej coś z kuchni Karaibów. Bo potrawy z tych obszarów wiele łączy. Powstały ze splotu kuchni tubylczej, z jej oryginalnymi, tutejszymi składnikami, z naleciałościami hiszpańskimi oraz afrykańskimi. A na wybrzeżach Ameryki także z francuskimi. Powstała mieszanka wyrazista, bogata w smaki, kolory i zapachy. Podobno nic nie zastąpi dostępnych tam warzyw, owoców, ryb i mięs. Na to nic nie poradzimy. Ale możemy popróbować. Kuchnię Karaibów z kolei łączy wiele z potrawami amerykańskich Cajunów. Z myślenia o tym wszystkim wziął się nasz obiad.
Gumbo już gotowałam i opisywałam. To dzisiejsze jest moją na jego temat wariacją. Odważyłam się na nią i nie żałowałam!
Okrutna jesienna zawierucha, deszcz i zimno, skłaniają do siedzenia w domu. Dom ciepły i miły, niech w dodatku pachnie egzotyką, dalekimi podróżami, szaleństwem. Wszystko to zapewni dobór przypraw i składników. Głównym były u nas krewetki. Można je zastąpić rybą albo kurczakiem lub indyczyną. Pokręćmy się i zakręćmy w kuchni. Nagrodą będą talerze wypełnione kolorami i smakami spod równika.
Niby-gumbo krewetkowe
krewetki
duża cebula
seler naciowy
papryka zielona
łyżka mąki pszennej
olej lub oliwa
kartonik pomidorów pokrojonych
kukurydza
okra
ostry bulion z kostki
przyprawy suszone:
papryczki czerwone bardzo ostre
papryka suszona noras
2 liście laurowe
ziarna gorczycy
ziarna kolendry
2 nasiona kardamonu
suszony tymianek
Suszone przyprawy utłuc starannie w moździerzu. Ich zestaw dopasować do swoich możliwości. Przygotować okrę. Jeżeli jest suszona – namoczyć i obgotować. Jeżeli z puszki – odcedzić.
W patelni o grubym dnie rozgrzać oliwę lub olej, dodać mąkę, zrobić ciemną zasmażkę. Dodać pokrojone warzywa: cebulę, paprykę, gałązki selera. Zasmażyć.
Wrzucić pomidory z kartonika, szklankę bulionu, poddusić. Po kwadransie dołożyć pokrojone kolby kukurydzy.
Po 10 minutach dołożyć krewetki. A na końcu miękką okrę. Dusić aż smaki się połączą, ale nie za długo, aby krewetki nie stwardniały.
Do potrawy podałam ryż z pomidorami. Już nie tak ostry jak gumbo. A w ogóle zestaw przypraw oczywiście można dopasować do swoich możliwości. Idzie o ideę: ma być ostro i kolorowo. Okrę znajdziemy w sklepach z egzotycznymi produktami, także internetowych. Podobnie inne przyprawy. Na przykład to, co nazwałam ostrym bulionem, było ostrym azjatyckim curry w kostce:
Zamiast niego można wziąć bulion warzywny lub rybny, a doprawić go ostrym curry i papryką, np. cayenne lub chili. Zamiast kukurydzy w kolbach – tę już wyłuskaną. Pochodzi przecież z Ameryki Południowej, jak pomidory i papryka. Nie zapomnijmy o mocno brunatnej zasmażce; ona nadaje smak kuchni Cajunów, do której należy gumbo. Podobnie jak zestaw produktów nazywany świętą Trójcą tej kuchni: cebula, seler naciowy i papryka. Podobno ma być zielona, ale ja miałam tylko dość duże strąki czerwonej chili. Wzięłam je więc. Gdy w kuchni nie będziemy ortodoksami, nadamy jej własne piętno i dopiero wtedy nabierze wyrazu. Oczywiście, z tym wyrazem nie można przesadzić. Cóż, w kuchni, jak w życiu.