Dawniej takie potrawy nazywano leguminami i nie wyobrażano sobie bez nich obiadu. Nawet skromniejszego. Były to desery, ale takie solidniejsze niż lody czy kompot. Zupa, danie główne, legumina – tak komponowała „Obiady skromne gospodarskie” Maria Monatowa. W młodych latach, gdy wróciłam ze szkoły smarowałam sobie chleb smalcem i, spożywając go, z lubością przeglądałam tworzone przez nią menu posiłków ułożone według pór roku. Oto przykładowe obiady – właśnie te skromne, gospodarskie – z zimy. Mnie wydawały się całkiem obfite i wręcz wytworne:
1. Zupa ogórkowa, Pieczeń wołowa z sardelami [wtedy nie wiedziałam, co to jest, brzmiało wytwornie], Legumina biszkoptowa zwijana; 5. Zupa kminkowa [bardzo lubię kminek kiedyś i namówiłam mamę do jej ugotowania – była paskudna], Pieczeń barania z sosem pomidorowym, Kompot lub suflet z jabłek; 12. Zupa z włoskiej kapusty, Pekelfleisz [także był tajemniczy] z kartoflami; Legumina cytrynowa.
Oczko wyżej stały „Obiady o czterech daniach”– np. taki: Zupa węgierska „gulyas”, Paszteciki z makaronem, Prosię pieczone, Legumina czekoladowa.
Jeszcze wyżej, obfitsze i bardziej eleganckie: Zupa neapolitańska, Sandacz z wody z sosem tatarskim, Kaczki pieczone, Sałata – kompot, Kalafiory po holendersku, Krem czekoladowy, Owoce – deser.
Wreszcie były wielodaniowe (ile czasu przeznaczano na posiedzenie przy stole?) i bardzo wyrafinowane „Obiady wykwintne”, np. ten: Zupa „Ox-tail” [czyli ogonowa, przepis na nią jest w moim blogu], Auszpik z mózgów cielęcych, Kotlety z pulard z truflami, Purée z kasztanów, Poncz rzymski, Cietrzewie i kwiczoły, Sałata – kompot, Szparagi z bułeczką, Lody „tutti-frutti”, Owoce – deser. Każdy rodzaj obiadów podawany był także w wersji postnej.
Do gotowania obiadów była kucharka, do podawania do stołu pokojówka. W kuchni była jeszcze niekiedy pomywaczka. To wszystko, oczywiście, w zamożnych domach. O tych luksusach czytałam z zainteresowaniem, a potem wertowałam przepisy dowiadując się, co to auszpik, co suflet, co kwiczoły – na naszym rodzinnym stole nieobecne. Choć auszpik tak – okazał się galaretką. Suflet do pewnego stopnia też – w postaci ulubionego przeze mnie w dzieciństwie omletu-grzybka.
Rodzaj takiego omletu, tylko uproszczonego, bo bez ubijania białek, przyrządziłam z bananów. Może być deserem, może być całym daniem obiadowym (np. po treściwej zupie) lub kolacyjnym do herbaty. Podam go w wersji dla dorosłych, z zamiennikami dla dzieci. A powinien zasmakować wszystkim w zimowy, chłodny dzień.

Banany w cieście po mojemu
banany
mocny aromatyczny alkohol: rum, kirsch lub brandy
2–4 jajka
śmietana, najlepiej gęsta kremówka
mąka
szczypta soli
cukier
odrobina masła do wysmarowania foremki
ulubione dodatki korzenne: goździki, cynamon, kardamon, anyżek, anyż gwiazdkowy
ew. cukier do zapiekania
Banany skropić alkoholem. Odstawić i zająć się ciastem. Jajka rozkłócić ze śmietaną (na jedno jajko jedna łyżka), dosypać mąkę (pół łyżki na jajko), energicznie wymieszać sprężyną lub mikserem ze szczyptą soli i cukrem (sami regulujemy jego ilość; do środka dajemy mniej, jeżeli posypiemy naszą leguminę po wierzchu). Ciasto nie powinno być bardzo gęste. Foremkę do zapiekania wysmarować masłem, ułożyć banany, posypać je korzeniami, zlać ciastem. Wstawić do piekarnika. Piec 20 min. w 160 st. C. Podawać od razu.

Można naszą leguminę – pozostańmy przy tej starodawnej, zapomnianej nazwie – posypać cukrem pudrem, można skropić alkoholem, ale najlepiej posypać cukrem kryształem (może być ciemny) i podpiec posługując się opalarką. W wersji dla dzieci, rzecz jasna, unikamy alkoholu. Można go zastąpić sokiem, najlepiej o wyrazistym smaku.
Na koniec legumina szczególna, można rzec: królewska. Znalazłam ją w IKC-u z grudnia roku 1928. Przytaczam w pisowni oryginału:
![]()
Król Jan Sobieski przepadał za leguminą, której skład podały ówczesne kroniki. Legumina ta jest z rodzaju souffl’e. Oto recepta tej historycznej potrawy: „bierze się kwartę mleka kwaterkę młodej śmietany, 10 łyżek [UWAGA: chyba jajek], cukru dowoli z zapachem cytrynowym i wyciśnięty sok jednej cytryny. Wszystko to ubija się mocno i wlewa w formę, którą przedtem trzeba potoknąć (skropić) wodą różaną Leguminę gotuje się w gorącej wodzie lub parze. Po wyrzuceniu oblewa się kwaśną śmietaną z cukrem lub sokiem”.