Skończyliśmy pewną intensywną pracę. Z głową jeszcze pełną korekt i poprawek wkraczamy w weekend. Chcemy się odprężyć, pogadać o czymś innym niż praca, pośmiać się, może obejrzeć jakiś film. Sięgamy po książeczkę Roba Chirico o koktajlach. Stwierdzamy, że to jest to. Znajdujemy opis, który nas utwierdza w naszym wyborze:
„W odróżnieniu od Bourbona, brandy […] jest naturalnym dodatkiem do koktajli. Dr Samuel Johnson [angielski pisarz, twórca słownika, żył w latach 1709–1784] powiedział: Claret [taki Anglicy mówią o winach z Bordeaux] to napój dla chłopców, porto dla mężczyzn, a brandy dla prawdziwych bohaterów.” Rzuciliśmy się więc bohatersko w głęboką wodę, to jest napój dla bohaterów – brandy. Ponieważ koktajl był jeden, w dodatku zmieszany z innymi dodatkami, tę bitwę jakoś przeżyliśmy. Stwierdziłam, że to jeden z bardziej mi smakujących koktajli z tych ostatnio spożywanych. Dodatki nie przytłumiły naturalnego smaku brandy, czyli winiaku. Ale – uwaga dla prawdziwych mężczyzn, czy wszystkich, którzy nie przepadają za słodkim smakiem w alkoholu – ten koktajl jest słodki. Co odzwierciedla się już w nazwie, gdzie pada określenie – krusta. Krusta, czyli po angielsku crusta, co wyjaśnia autor, „znana jest od końca XIX wieku. Jej nazwa pochodzi od brzegu kieliszka obtoczonego w cukrze”. Widać ją na zdjęciu. Przepis cytuję wiernie:

Brandy Crusta
cukier do krustowania brzegu kieliszka
60 ml brandy
15 ml likieru maraschino
8–10 kropli bitters
15 ml triple sec lub curaçao
15 ml świeżego soku z cytryny
twist ze skórki cytrynowej
Pokrustuj brzeg kieliszka cukrem. W shakerze starannie wymieszaj brandy, likier maraschino, bitters, triple sec i sok cytrynowy z lodem. Przecedź drinka przez sitko do kieliszka i udekoruj skórką z cytryny.
Cukier wzięłam brązowy. Bardzo pasuje do napoju. Bitters stanowiła angostura. Mieliśmy curaçao. Kieliszki udekorowałam częścią plasterka cytryny. Poza tym, jak w przepisie. Pycha! Gdy mnie odwiedzą przyjaciółki, zapoznam je z tym koktajlem. Na pewno wprowadzi nas w beztroski nastrój.
Jako ilustrację do tematu „historia alkoholi” pokażę obrazek z ukazującego się w Poznaniu pisma przedwojennego o nazwie „Jlustracja Wielkopolska”. Jak sama nazwa mówi, składało się z wielu zdjęć. Jedno z nich przedstawia wyroby jednej z działających z powodzeniem w przedwojennej Polsce wytwórni wódek (mimo istnienia Monopolu Spirytusowego; jak dalej w tekście). Opis poda ich nazwy, dzisiaj nie występujące. Może sięgnąć po zapomniane przepisy? Czy ktoś zna na przykład recepturę sztandarowego wyrobu, owego likieru Iwan?
Zdjęcie pochodzi z roku 1929. Ukazuje stoisko firmy na Powszechnej Wystawie Krajowej, która odbyła się w Poznaniu w tymże roku. Tekst podaję wiernie, z zachowaniem pisowni:

Przed szeregiem lat nabył z rąk obcych p. W. Czajka w Kościanie fabrykę wódek i likierów firmy J. Russak i dzięki inwestycjom podniósł i rozszerzył produkcję, dzięki czemu jest to dziś poważana w kraju placówka przemysłu.
Dziś fabryka oprócz wódek i likierów deserowych wytwarza konjaki oraz winiaki lepsze od konjaków zagranicznych, tem też tłomaczy się stały jej rozrost wytwórczy, mimo, że przemysł ten w obliczu Monopolu Spirytusowego nie cieszy się naogół zbyt pomyślnemi warunkami rozwojowemi.
W fabryce tej firmy wyrabia się obecnie ogółem 68 gatunków likierów, konjaków i wódek, a ponadto wina owocowe oraz soki wszelkiego rodzaju. Do specjalności firmy należy likier gorzki „IWAN”, nalewka owocowa „Szambelanka”, likier owocowy „Nastójka”, likier deserowy „Beneditti”, krystalizowana „Lodówka”, likier deserowy „Aprikot Brandy”, biała „Creme de Mocca”, likier ponczowy „Curacao Blanc”, likier korzenny „Iwanko”, wódka żołądkowa „Boonekamp”, winiak firmowy, winiak mieszany, wypalanka winna, a ponadto soki owocowe i wina owocowe. Wyrobu dokonywa się w sposób naturalny przy użyciu najszlachetniejszych składników jak owoce, jagody, korzenie roślinne, zioła, soki owocowe, cukier rafinowany, woda destylowana, wreszcie najlepszy spirytus rektyfikowany. Nic też dziwnego, że wyroby te wolne od wszelkich sztucznych i dla zdrowia szkodliwych domieszek są wyborne w smaku i cieszą się jak najszerszem uznaniem i wziętością we wszystkich dzielnicach kraju, a likier żołądkowy „IWAN”, który przed wojną posiadał wielu odbiorców we wszystkich krajach Europy, zaczyna znów odzyskiwać przedwojenne rynki zbytu poza granicami.
Właściciel fabryki p. W. Czajka, bierze żywy udział w życiu organizacyjnem kupiectwa, jest członkiem Izby Handlowo-Przemysłowej w Poznaniu i cieszy się zaufaniem i poparciem kupiectwa, na które ze wszechmiar zasługuje.
Te „ręce obce”, od których Wawrzyniec Czajka nabył wytwórnię, to były ręce przedsiębiorcy żydowskiego z Kościana – Józefa Russaka. Jego pracy wytwórnia zawdzięczała sukces. Założył on (czy jego przodek?) zakład w roku 1861. Wyprowadził go na wielkie wody międzynarodowego rynku wyrobów alkoholowych. Sprzedawał wyroby nawet do USA. Jak podkreślano z uznaniem w latach 80. XIX wieku, „chociaż Żyd”, opatrywał etykiety polskimi napisami. To z jego receptury pochodził hit firmy: likier Iwan. Wytwórnię sprzedał w roku 1921 Wawrzyńcowi Czajce, miejscowemu właścicielowi hurtowni alkoholu. O losach pana Russaka i jego rodziny nie znalazłam nic w Sieci. Odnalazłam tylko informację, że w roku 1921 w Kościanie mieszkało 35 Żydów (4 proc. mieszkańców). Może Russakom po sprzedawniu fabryki udało się opuścić Kościan i Polskę?
Na kościańskiej stronie wyczytałam natomiast o życiu pana Czajki i przytaczam: „We wrześniu 1939 roku Wawrzyniec Czajka musiał uciekać z Kościana. Dotarł do Warszawy, gdzie założył sklep i hurtownię spożywczą. Fabrykę likierów i wódek odzyskał w 1945 roku, jednak nie na długo. W 1949 roku państwo przejęło sklep, a w 1952 roku – fabrykę. Odtąd Wawrzyniec Czajka pracował w biurze Powiatowego Zrzeszenia Prywatnego Handlu i Usług w Kościanie. Zmarł 2 VI 1974 roku”.
Losy wielkopolskie. Jak czytam, dzisiaj w Kościanie w miejscu wytwórni Czajka d. Russak mieści się hipermarket. Znak czasu.