W nowym roku chce się pięknieć, zdrowieć, mądrzeć. Nie wiem, czy pocieszające jest to, że nasze prapra- i prababcie dokładnie tego samego chciały gdzieś w okolicach 2., 3., no może jeszcze 4. stycznia. Bo już tak około 15. jakoś się o tym zapomina… Ale jednak w tym roku może będzie inaczej? Aby tak było, trzeba sobie pomóc. Na dobry początek garść rad z roku 1930, zamieszczonych dla „pięknych pań”, jak wtedy mawiano, w codziennej gazecie „Czas”. Są to rady w sam raz na czasy kryzysowe, a więc dotyczą niekosztownych kuracji upiększających o właściwościach relaksacyjnych. Ponadto są odpowiednie dla tych, którzy myślą proekologicznie: wykorzystują powszechnie dostępne produkty w miejsce sztucznych kremów i kosmetyków, tworzonych w laboratoriach wielkich koncernów.
Pod hasłem

znajdziemy kilka naprawdę ciekawych treści. Może warto wrócić do metod naszych pra-, pra-, prababek? To spojrzenie w przeszłość może ułatwi nam wkroczenie w przyszłość, w rok 2012, który właśnie zaczynamy napełniać własną treścią.
Gazetowe porady pochodzą wprawdzie z maja, ale obecnie już nie tylko w tym miesiącu można kupić sałatę czy świeże ogórki. Do dzieła, na dobry początek zacznijmy od prostego upiększenia się domowymi sposobami. Wszystko inne przyjdzie potem łatwiej.
Otóż „czy pani wie, że…” (oczywiście w pisowni oryginału):
krytyczne spojrzenie w lustro przekona ją, że skóra jej jest spierzchnięta, sucha. Że jednak istnieją środki bardzo proste, które (…) przywrócą Pani cerze olśniewającą świeżość. W tym celu sporządza Pani miksturę, na którą składać się będzie woda z sałaty (ma ona właściwości łagodzące) z ślazu, kwiatu bzu i jęczmienia. Do tak sporządzonego wywaru tych składników dodaje Pani kilka kropel cytryny i dwa razy dziennie myje nimi Pani twarz.
*
Z chwilą, gdy Pani czuje się zmęczona, osłabiona, nie ma apetytu, stosuje niewinny, a jakże skuteczny w działaniu środek. Kraje cebulę na cztery części, gotuje ją w zawartości trzech szklanek wody tak długo, aż płyn ten zmniejszy się do ilości jednej szklanki. Tak sporządzony wywar pije Pani naczczo. Następnego dnia znika zmęczenie, cera jaśnieje bielą, jednym słowem pani czuć się będzie doskonale (cebula wygotowana nie pozostawia niemiłego zapachu).
*
Istnieje maseczka, która wygładza zmarszczki jak za dotknięciem różdżki czarodziejskiej. Sporządzamy ją w następujący sposób: krajemy jabłko na drobne kawałki, gotujemy przez chwilę w małej ilości mleka do momentu, aż zrobi się z tego papka. Nakładamy ją na twarz i leżąc spokojnie, trzymamy przez 5 minut. Następnie maseczkę zmywamy wodą różaną.
*
Czerstwy chleb jest doskonałym środkiem wybielającym zęby. W tym celu suchy chleb przypalamy w rurze, następnie zcieramy na tarce i używamy jako proszek do zębów. Pani będzie zdumiona i zachwycona olśniewającą bielą zębów.
*
Tym razem ugotowany kartofel służyć będzie Pani jako środek wybielający ręce. Do ubitego kartofla dodajemy trochę mleka i kilka kropel wody różanej. Papką tą masujemy ręce, wykonywując ruchy takie, jak przy nakładaniu rękawiczki dość ciasnej. Następnie zmywamy ręce letnią wodą i nacieramy kremem matowym.
*
Z chwilą, gdy maluje się na jej twarzy zmęczenie, że jednak dziś wieczór wyjść musi i pragnęłaby wyglądać świeżo, a tak jest wyczerpana, stosuje niewinny zabieg w postaci z wywaru kwiatu lipowego, którym obmywa twarz. Kwiat lipowy wygładza skórę Pani i usuwa ślady zmęczenia, nadaje cerze olśniewającą świeżość.
Rura tajemnicza oznacza piekarnik. Wodę różaną dostaniemy w sklepach z żywnością egzotyczną (arabskich; warto przywieźć z podróży, służy do przyprawiania deserów, napojów itd.). Kwiat lipy można kupować w torebkach do zaparzania, pozostałe zioła w aptekach. Jak krem jest matowy, nie wiem.