Z alko i bez, byle zimne (1)

Lato to dla mnie pora wesołych napojów. Z alkoholem i bez niego. Gdy trafi mi się zaprosić miłe towarzystwo na wieczór, wymyślam za każdym razem, jakim aperitifem gości przywitać. Zawsze jest to jedna szklaneczka czy kieliszek. W tym roku było już kilka takich wieczorów. Przedstawię ich dorobek. Na początek najbardziej odpowiedni na Wielkie Wejście albo…

Chłodników ciąg dalszy

O zimnych zupach można nieskończenie. W gorące dni, jakich doświadcza południe Europy, a od nas mają dotrzeć już od dzisiaj, przyjemnie się je zjada i przyjemnie o nich czyta. Do pisania to też miły temat! Zacznę więc historycznie, z czasów przed globalnym ociepleniem, kiedy jednak też odnotowywano latem ponad trzydziestostopniowe upały, choć trwające krócej i…

Na ciepło czy na zimno?

W upalne dni nie chce się ani stać w nagrzanej kuchni, ani nie ma się ochoty na ciepłe posiłki. Wtedy stawiamy na stole na przykład sałatki. Nie napracujemy się w ich przygotowywaniu (chyba, że wybierzemy jakieś wymyślne!), te ze świeżych warzyw zjemy z apetytem. W dni chłodniejsze dni lata też nie będziemy szukać bogatych w…

Chłodno choć na stole

A nawet zimno! Te polskie zupy zimne nazwaliśmy chłodnikami. Ta nazwa jeszcze w wieku XIX oznaczała napoje chłodzące, nie zupy. Dowodem notka z „Kuriera Warszawskiego” z roku 1868. Obśmiewająca zresztą napoje o pretensjonalnych, widocznie chwytliwych, nazwach (skąd znamy ten proceder?). Ale w końcu nazwa „chłodnik” tylko przy zupach pozostała. Zauważyłam z kolei w pismach kulinarnych…