Wiosenny placek biało-zielony

dnia

UWAGA: Platforma blox, z której gościnności korzystałam przez kilka lat, zostanie zamknięta 29 kwietnia. Do tego czasu mój blog będzie można znaleźć pod tym adresem. Potem, a może wcześniej, adres się zmieni. Podam nowy.

***

Marzec zobowiązuje, Wiosna blisko. Postawmy na stole coś zielonego. U mnie był to szpinak. Dawno go nie podawałam, tym chętniej więc przyrządziłam. W miłym połączeniu z kozim serem. Przepis znalazłam we francuskim piśmie, którego redaktorzy nie ukrywali, że jest wersją greckiego placka o nazwie spanakopita. Moja realizacja będzie kolejną wersją tej wersji francusko-greckiej.

Tarta ze szpinakiem i kozim serem po mojemu

schłodzone ciasto francuskie

50 dag świeżego szpinaku

3 jajka

15 dag świeżego twarogu koziego

rulonik koziego sera pleśniwego

masło

sól, pieprz

 

Szpinak oczyścić, przepłukać, odsączyć. Kilka listków odłożyć. Na patelni rozgrzać dwie łyżki masła, wrzucić listki szpinaku, mieszając podgrzewać (ok. 10 minut), aż się skurczą, a płyn odparuje. Odstawić na cedzaku, aby wystygł i pozbył wilgoci.

 

Ciastem wyłożyć formę, jak napisano na opakowaniu. Pokłuć je widelcem, aby się nie wybrzuszyło podczas pieczenia. Piekarnik rozgrzać do 200 st. C, podpiec placek. W tym czasie zmiksować jaja z kozim twarogiem. Posolić lekko, popieprzyć.

 

Do masy jajeczno-serowej dołożyć szpinak, wymieszać.

Z piekarnika wyjąć podpieczoną tartę. Rozłożyć na niej masę ze szpinakiem. Zapiekać 30–35 minut w temperaturze zmniejszonej do 180 st. C. 10 minut przed zakończeniem pieczenia na wierzchu rozłożyć plasterki koziego sera pleśniowego.

 

Przed podaniem przybrać listkami świeżego szpinaku.

 

Do tarty pasuje każde wino. Może podać schłodzone lekkie różowe (rosé)? Polecam, warto dobrać takie, które ma wiosenne aromaty!

Szpinak albo się kocha, albo omija szerokim łukiem. Ja bardzo go lubię i to od dzieciństwa. Dawniej bywał tylko świeży, w sezonie. Potem pojawił się mrożony, ale niewygodny (w postaci tafli nie mieszczącej się na patelni), po obróbce często zmieniający kolor w nieapetyczną burość. Teraz możemy wybierać-przebierać spośród różnych rodzajów szpinaku świeżego i mrożonego (w listkach, rozdrobiony, w wygodnych kulkach, sam lub doprawiony śmietaną…). Za często go nie jadamy, bo zabiera wapń z organizmu. Unikać go powinni też ci, którzy doświadczyli kamicy nerkowej. Ale pozostali, w otoczeniu produktów bogatych w wapń (np. właśnie sery), niech korzystają z jego bogactwa (witaminy C, A, z grupy B, żelazo, magnez, miedź, cynk i potas).

Przed wojną szpinak podawano już na przednówku, należał do nowalijek, po które po zimie chętnie sięgano. Już jego zielony kolor wprowadza na stół wiosnę. Oby i w nasze nastroje! Aby zachować kolor, nie grzejmy go za długo. Nie zakwaszamy. Niektórzy do podsmażania czy gotowania dodają nawet trochę sodki, ale chyba to przesada. Najładniejszy jest szpinak świeży, sałata z niego jest znakomita, ale nie każdy ją lubi.

Sposoby na podanie szpinaku na ciepło ciekawsze niż kupka na talerzu, podam za przedwojennym krakowskim ilustrowanym magazynem tygodniowym „As”. Pochodzą z roku 1936. Pierwszy z wiosny.

 

Drugi z zimy. Zamiast zapiekać szpinak na cieście, wykrawamy z niego paluszki i nimi go obkładamy w miejsce tych opisanych przy zdjęciu.

 

Do szpinaku warto podać zimne mleko lub jego przetwory – jogurty, kefir czy maślankę. Wtedy będziemy mieć pewność, że będzie na sto procent zdrowo.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s