Ostatni wtorek przed Środą Popielcową…

dnia

… czyli Ostatki. Czy da się je kulinarnie przygotować na ostatnią chwilę? Oczywiście. Bez wychodzenia z domu po wielkie zakupy, bez kupowania gotowych pączków, z zapachem pełnym domowego ciepła, czyli smażącego się ciasta drożdżowego. Z ciekawymi napojami z umiarkowaną zawartością alkoholu. Zapraszam.

Proponuję w miejsce faworków czy pączków, z którymi wiele zachodu (choć domowe są znakomite, nawet, gdy mało udane…!), smażone szybko racuszki. Zagniata się ciasto szybko, ze składników, które są w domowych zapasach (drożdże można mrozić). Potem szybko smaży. Najlepsze są podane jeszcze ciepłe, ale i gdy na gości poczekają – też będą smaczne. Następnego dnia też dadzą się zjeść. W moim domu dzieci nazwały je racuszkami babciowymi, bo smażyła je dla nich ich Babcia, a moja Mama.

 

Racuszki Babciowe

2 szklanki mąki

3 żółtka

2–3 łyżki cukru

szczypta soli

1 duża łyżka masła

3–4 łyżki śmietany

5 dag drożdży

utarta skórka cytryny lub aromat rumowy, waniliowy, pomarańczowy itp.

 

Mąkę przesiać. Z mąki, żółtek, śmietany z solą i cukrem zagnieść gęste ciasto. Wgnieść w nie masło i rozkruszone drożdże oraz aromaty (mój był śmietanowy). Kulę ciasta przykryć, odstawić co najmniej na pół godziny w ciepłe miejsce.

 

Ciasto rozwałkować. Szklanką i małym kieliszkiem wycinać okrągłe obwarzanki z dziurką w środku.

 

Odkładać, przykryte ściereczką trzymać, aż wyrosną.

 

Smażyć partiami w mocno rozgrzanym tłuszczu: smalcu lub oleju.

 

Odkładać na papier kuchenny. Posypywać z obu stron cukrem pudrem.

Zagniatanie ciasta to chwila. Najdłużej trwa czekanie aż wyrośnie. Ale wtedy można robić inne rzeczy. Jakie? Poczytajmy niżej. Choćby przygotować niebanalny napój, który zadziwi naszych gości. Propozycje takich napojów zaczerpniemy z magazynu „As”, ukazującego się w Krakowie do roku 1939. Te przepisy – i ich pisownia! – pochodzą z roku 1935.

 

Grog składa się z rumu, cukru i wrzącej wody. Podaje się w ten sposób: do każdej szklanki wsypuje się łyżeczkę cukru, wedle upodobania rumu, wkońcu wrzącej wody. Osobno podaje się w karafeczce sok z cytryn, wyciśnięty, przecedzony.

Kruszon przyrządza się z win białych, każdego rodzaju aż do wykwintnego szampana. Dodaje się owoce aromatyczne (surowe), jakie właśnie pora roku daje. Teraz np. pomarańcze w plastry krajane wraz z łupką. Dla wzmocnienia napoju dolewa się trochę koniaku lub likieru Maraschino, Prunelle itp. Lekko zamrozić.

Kruszon panieński. 2 litry wina stołowego, 25 dkg cukru, 3 pomarańcze pokrajane w talarki lub filiżankę poziomek i syfon wody sodowej. Wszystko wlać na porąbany w kawałki lód w kryształowym dzbanie i szybko podawać.

Ten sam kruszon może być robiony z konfiturą poziomkową, a w takiem razie cukru nie potrzeba.

Pismo przedstawiło także poradę na temat sałatek majonezowych i samego majonezu. I tę przytaczam. Jest bardzo prosta. Może sami się skusimy na sporządzenie domowego majonezu? Jaja i oliwę wyjmijmy wcześniej, powinny mieć temperaturę pokojową. Majonez można ucierać mikserem, byle oliwę (albo olej) dodawać naprawdę po kropli. Inaczej się zwarzy.

Na życzenie „Miki” z Krakowa podajemy przepis na sałatki.

Sałatki majonezowe sporządza się z jarzyn lub różnych mięs, pokrajanych drobno, mięszając je z sosem majonezowym: 2 żółtka uciera się z 8 łyżkami oliwy, dodawanej po kropli.

Udany majonez wygląda jak roztarte masło. Do smaku dodaje się octu lub soku cytrynowego, szczyptę soli i cukru, następnie mięsza z jarzynami lub mięsem, albo z jednem i drugiem. Wszystko musi być gęste, nie lejące. Po wierzchu ubiera się salaterkę jarzynkami, dobierając kolory.

Na zakończenie (karnawału, wpisu, pobytu na platformie blox…) nostalgia wywołana notką z „Kuriera Warszawskiego” z roku 1845. Przeszło sto siedemdziesiąt lat temu opisywano ciasta, które już wtedy stały się przeszłością… Jak cudnie brzmią ich nazwy. Wytłuściłam je, aby były czytelniejsze, notkę zamieszczam bowiem ściśle w ówczesnej pisowni, czyli bez „j”. Podpisuje ją inicjał L. Przed notką, jak ilustracja, reklama wymienionych w niej ciastek.

 

Gdy w Zapusty nasycaliśmy się pączkami, gdy w Poście możemy do kawy i herbaty używać obwarzanków piwnych, gdy znowu na dziedzińcu pałacu Paca można mieć w każdej chwili świeżuteńkie wafle, gdy przy Paulinach są codzień świeże Alfonski, a te wszystkie łakocie miały i maią odbyt; zdaie się, iż możnaby proponować Panom Cukiernikom, aby wznowili ciasto dawniej modne zwane Rogale dubeltowe, których teraz wcale niewidzim, prócz małych w guście bułeczek przez Piekarzów wypiekanych. Starzy pamiętają, że lat temu przeszło 50, było bardzo modne ciasto zwane Kożuszki, zdrowe i posilne; a właśnie kożuszki na teraźniejsze mrozy przydałyby się bardzo.

Nam kożuszki niepotrzebne. Zimy nie było i już raczej nie będzie. Ale ciasto tej nazwy chętnie bym spróbowała przyrządzić i zjeść. Skąd wziąć przepis? Na razie na niego nie wpadłam. Nie znalazłam też przepisu na takie cukrowe grzybki, sprzedawane przy Krakowskim Przedmieściu, tam, gdzie teraz budynek prokuratury, u wylotu Koziej, w słynnej wówczas cukierni:

 

Na zakończenie ostatnie przed Wielkim Postem menu warszawskich restauracji w tymże roku 1845. A na początku temperatura. W lutym tego roku – bo Ostatki były lutowe –  Warszawę w kleszcze wzięły mrozy.

 Ten obiad za złotówkę. To były czasy! Teraz pozostaje mi jeszcze komunikat:

UWAGA: Platforma blox, z której gościnności korzystałam przez kilka lat, zostanie zamknięta 29 kwietnia. Do tego czasu mój blog będzie można znaleźć pod tym adresem. Potem, a może wcześniej, adres się zmieni. Podam nowy.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s