Dla ochłody? Tylko lody!

„Kurier Warszawski” gorącym latem roku 1905 (oj, kotłowało się wtedy w Imperium Rosji! A była to przygrywka do jego upadku za lat kilkanaście.) zamieścił aktualny wierszyk Kazimierza Laskowskiego (podpisanego El.), wspominanego już przeze mnie w blogu, zapomnianego dzisiaj poety, wówczas tak płodnego, jak średniej klasy. Czy były w nim aluzje do polityki? Może tak. Zgrabnie, przyznajmy, ukryte.

W kulinarną strunę trącę,
Więcej z musu, niźli z mody…
Czasy mamy tak gorące,
Że przydałyby się… lody!
Duszno, parno dookoła,
Wzdycha stary, wzdycha młody,
Pot rzęsisty płynie z czoła..,
Oj! przydałyby się lody!
Wszystko gnuśne, wszystko śpiące,
Lęka się byle przeszkody…
Czasy mamy tak gorące,
Że przydałyby się… lody!

Nowym tygodnikiem, który chciał znaleźć miejsce na prasowym rynku, był „Świat”, wychodzący na początku wieku XX w Łodzi, wydawany przez Alfreda Zonera. Zoner pochodził ze znanej w Łodzi rodziny. Jego dziadek, Dominik, przybył do tego miasta ze Lwowa. Był pierwszym łódzkim fotografem. Ojciec, Leopold, był nie tylko księgarzem i wydawcą oraz drukarzem (to szło wtedy w parze), ale także zasłużonym działaczem społecznym. Syn wydawał książki i porwał się na wydawanie ambitnego tygodnika. Obok literatury, krytyki, sztuki i nauki zamieszczał w nim także porady gospodarskie. Może one miały przyciągać do pisma czytelniczki? Nie przyciągnęły. Pismo wychodziło przez rok, po czym zapowiedziało przenosiny do Warszawy, co miało się wiązać z przerwą w druku. W tej postaci „Świat” się nie odrodził. Po kilku latach powołał go do życia powracający z zagranicy Stefan Krzywoszewski. Ale to było już zupełnie inne pismo.

Ten pierwszy „Świat” Zonera latem zamieścił poradę ciekawą dla nas historycznie, bo nie praktycznie, dotyczącą przechowywania lodu. Lodówek nie było, lód jakoś trzeba było od zimy. Jak? Poczytajmy.

My – co za szczęście, nasze prababki dałyby się za nie pokroić! –  mamy lodówki z obszernymi zamrażalnikami. Możemy więc albo kupić lody gotowe, zapakować bezzwłocznie do zamrażalnika i się nimi cieszyć jako najlepszym deserem podczas upału. Ale możemy też ambitnie zamrozić lody własnego wyrobu.

Zaprosiliśmy znajomych na wieczór? Zwłaszcza takich, u których zawsze znajdujemy coś ciekawego do zjedzenia, bo lubią i umieją gotować? Zazdrościmy im tych umiejętności? Możemy się pozbyć kompleksów (zawsze szkodliwe!) przyrządzając oryginalne lody, jakich się nie dostanie w sklepie czy cukierni! Cicho, sza, zrobimy je w dwadzieścia minut. Tylko potem potrzymajmy je ze cztery godziny w zamrażalniku. Najpierw zgromadźmy składniki, szykowanie pójdzie błyskiem.

Lody cytrynowo-imbirowe z melisą po mojemu

500 ml śmietany kremowej, wyjętej z lodówki

skórka starta z cytryny i limonki

2 łyżki drobnego cukru

4 łyżki posiekanego imbiru z syropu

3 łyżki kirschu lub innej wytrawnej wódki owocowej

3 łyżki posiekanych drobno listków świeżej melisy

3–4 większe bezy

Śmietankę ubić na sztywno. Utrzeć z dodatkami: z cukrem, skórkami startymi z cytrusów, kirschem i imbirem. Wetrzeć pokruszone bezy oraz listki melisy.

Włożyć do zamrażalnika co najmniej na cztery godziny. Podawać polane syropem imbirowym, przybrane jego kawałeczkami i całymi listkami melisy.

Pozostańmy w tej samej epoce. Nieco inną postać lodów zamieścił w roku 1899 tygodnik „Bluszcz” ściśle paniom dedykowany, jak to dzisiaj wymyślnie mawiamy, a czego nie znosi znany redaktor Bogdan Miś. Z pismem współpracowała w tym czasie Lucyna Ćwierczakiewiczowa.

A może skorzystamy z jej przepisu? Dzięki mikserowi przyrządzanie także nie zajmie nam więcej niż dwadzieścia minut. Do orzechów czy owoców możemy dodać imbir z syropu. Lody pani Lucyny śmiało można podać dzieciom. Są pożywne, no i bez alkoholu.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s