Owoce z rumieńcem

dnia

O tej porze roku brzoskwinie i morele na mechatych skórkach mają piękne rumieńce. Z brzoskwiń skórkę zdejmujemy (po zblanszowaniu, czyli krótkim zanurzeniu czy obgotowaniu we wrzątku). Na delikatniejszych morelach – zostawiamy. Z obu owoców usuwamy pestki. Jak pisała Irena Gumowska, „nasiona, zawarte w pestkach moreli, są jadalne. Nieraz się je podaje do marcepana. W krajach południowych, gdzie jest moreli w bród, z tych ‘migdałków’ wyciska się olej, nie tylko w celach spożywczych, ale jako nadzwyczajny środek kosmetyczny upiększający cerę. Używają tego olejku Japonki jako jednego ze składników maści do pielęgnacji słynnych z urody dłoni”.

Same owoce zaś są bardzo zdrowe ze względu na wysoką zawartość witaminy A, żelaza, wapnia, potasu, fosforu. Jak pisze pani Gumowska: „morele zasługują na wyróżnienie. Są lekiem na anemię, Tak jak wątroba wołowa potrafią odbudować czerwone ciałka krwi”. Są polecane „rekonwalescentom, ludziom z nadkwasotą, anemicznym, sportowcom, zmęczonym i kobietom w ciąży”. Choć zarazem autorka przestrzega, iż niewskazane są „dla dzieci poniżej 6 lat, dla wątrobiarzy, jeśli je źle znoszą i dla tych, którzy mają kłopoty z przewodem pokarmowym, o ile im te owoce nie wychodzą na zdrowie”. Z czego wynika, że jeśli morele nam nie szkodzą – warto je jeść. Teraz, w sezonie, świeże, potem – suszone w przetworach (te nie powinny szkodzić nawet osobom wymienionym wcześniej). Od siebie dodam, że morele (jak i brzoskwinie) pasują nie tylko do deserów. Dodaję je do sałaty, do mięsa i drobiu – pieczonego i duszonego. Ale pozostańmy przy deserach.

Jeszcze jedno: morele nazywano dawniej u nas niekiedy aprikozami. Z rosyjska.

Owoce najlepsze są same, jako najprostszy deser. W takie upalne dni będą smakowały po schłodzeniu w lodówce. Nie mogą być rozkłapciane i niemiło ciepłe. Takich można użyć do ciasta. Najprostszą na nie poradę znalazłam w „Tygodniku Mód i Powieści” z roku 1911. A więc sprzed przeszło stu lat! Pismo zamieściło w jednym z letnich numerów garść przepisów na desery z owocami, odpowiadając na zapotrzebowanie jednej z czytelniczek. Są podpisane inicjałami M. H. N.; podejrzewam, że kryją współpracującą z tym tygodnikiem Martę Norkowską, autorkę popularnych wtedy książek kucharskich, właścicielkę szkoły z internatem uczącej gospodarstwa (pierwszej takiej w zaborze rosyjskim, po jej śmierci w roku 1930 prowadzonej przez współpracowniczki) oraz redaktorkę kolejno w kilku pismach kobiecych.

Latem podała trzy propozycje najprostszych deserów, do szybkiego przyrządzenia nadają się i dzisiaj, także przez osoby mało z kuchnią mające do czynienia. No i wykorzystujące owoce sezonowe. Drugi z przepisów pozwoli wykorzystać owoce przejrzałe. Jak zwykle, zachowuję pisownię oryginału.

 

BRZOSKWINIE NADZIEWANE

Wybrać dwie brzoskwinie, obciągnąć ze skórki, wydrążyć ostrożnie jednym końcem z pestki. W środek nasypać cukru, włożyć łyżeczkę drobnych konfitur (malin, porzeczek, poziomek), polać kirszem albo arakiem, ułożyć na półmisku, pokryć z wierzchu pianą, ubitą z 6-ciu białek z tyluż łyżkami cukru, posypać usiekanymi migdałami z cukrem i wstawić do wolnego pieca na 15 do 20 minut.

SZARLOTKA Z MORELI

W takiem samem kruchem cieście, w jakim się robi szarlotkę z jabłek, (naszą starą znajomą, którą każda gospodyni przyrządzać potrafi), można zrobić szarlotkę z moreli, napełniając formę morelami pokrajanemi na ćwiartki, obciągniętemi ze skórki i uduszonemi z cukrem i masłem, jak jabłka. Można dodać do nich ziarnka z pestek, oparzone i obrane z łupin.

JABŁKA ZAPIEKANE Z PIANĄ

Przygotowane jak do pieczenia, wydrążone i nadziane konfiturami jabłka przykryć pianą ubitą z odpowiedniej ilości białek z cukrem i zapiec w wolnym piecu przez 20 minut.

Proste, prawda? Ciekawe, czy pani Hortensji L. desery smakowały… Podane w ogródku lub choćby przy otwartym oknie nam na pewno zasmakują. Nawet tym, którzy źle znoszą upały.

A ja przygotowałam coś jeszcze szybszego, bo z gotowego ciasta. Było to schłodzone ciasto francuskie. Moje morele też były nieco już mniej świeże. Nie zaszkodziło to ani urodzie, ani smakowi deseru.

Szybka tarta z morelami po mojemu

gotowe ciasto francuskie lub kruche

morele

syrop daktylowy

migdały w słupkach

świeża melisa

Ciasto rozłożyć na blaszce lub wyłożyć nim formę do tarty (zwykle jest sprzedawane z papierem do pieczenia; nadmiar papieru odciąć). Na 10 minut wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 st. C . W tym czasie w rondelku rozgrzać syrop, poddusić w nim morele, ale nie za długo, aby się nie rozgotowały.

Podpieczone ciasto wyjąć z piekarnika, wyłożyć na nie morele, zalać syropem. Posypać słupkami migdałów i świeżymi listkami melisy. Piec jeszcze przez pół godziny. Kto chce mieć migdały szczególnie chrupkie, może w piekarniku na chwilę włączyć górny opiekacz. Ale z wyczuciem, aby nie spalić wierzchu ciasta.

Przygotowanie ciasta trwa kwadrans. Ostatnie pół godziny to tylko pieczenie, które można zacząć w czasie jedzenia obiadu. Ciasto jest znakomite na ciepło, choć i następnego dnia będzie atrakcyjne. Przed podaniem można je przybrać świeżą melisą. Podane na ciepło z kulką lodów pistacjowych zakasuje każdy deser z cukierni. W dodatku tak samo można w syropie obgotować inne owoce: brzoskwinie lub śliwki, gruszki lub jabłka. Kto nie ma syropu daktylowego (warto go poszukać!), może wziąć i inny (np. z agawy, pojawił się już i u nas; ale i syrop klonowy), a także po prostu sporządzić syrop z wody z cukrem. Do każdego pasuje sok z cytryny. No i świeże zioła: melisa lub, odważniej, mięta.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s