Lubimy lody? No to może podamy je na oryginalny deser po kolacji wigilijnej lub w jej połowie, jako słodki przerywnik, pobudzający apetyt. Niegdyś takie mrożone co nieco – nazywane sorbetami lub ponczami – podawano, oczywiście w domach bardzo zamożnych, podczas obiadów składających się z wielu dań, jako entremets (międzydanka) orzeźwiające i pobudzające apetyt. W tej funkcji podczas wigilijnych ryb, grzybów i kapusty można podać moje lody. Anathleme Brilllant Savarin, dziewiętnastowieczny smakosz francuski, można powiedzieć – król smakoszy, pisał, że takie danka ludzkość wymyśliła, aby osiągnąć pożądany skutek posiłku – „błogość”. Konkretyzuje: „Wymyślono potrawy tak kuszące, że nieustannie pobudzają apetyt; są one przy tym tak lekkie, że dogadzając podniebieniu, nie obciążają niemal żołądka. Seneka powiedziałby: Nubes esculentas”, co tłumaczy jako jadalne chmurki.
Nasza „chmurka” to rodzaj lodów, konkretnie – deser lodowy nazywany parfait. Tadeusz Żakiej, przedwojenny poeta i młody przyjaciel Karola Szymanowskiego, po wojnie muzykolog, a co więcej znawca kulinariów, wyjaśnia, że „nazwę tę nadano w kuchni francuskiej mrożonemu kremowi kawowo-śmietankowemu. Obecnie [tak] oznacza się w międzynarodowej nomenklaturze kulinarnej lody lekkie, niezbyt silnie zamrożone, o różnych smakach i aromatach”.
Jest to więc rodzaj lodów. W swoim zeszycie z wpisywanymi przez lata przepisami natrafiłam na jeden pasujący do klimatów wigilijno-świątecznych. Właśnie na szczególne parfait ze składników tradycyjnych dla zimowych świąt: maku i miodu. Szkoda, że nie zapisałam źródła tego ciekawego przepisu. Przyrządziłam deser, wypróbowałam w miłym gronie i polecam jako doskonałą alternatywę dość ciężkich deserów wigilijnych. Oczywiście, tradycyjne desery – mak z łamańcami czy kutia, makowce lub pierniki – zapewne też staną na stole. Zwłaszcza u tych, którzy cenią sobie doroczną tradycję. Po lekkie parfait sięgnąć mogą zwolennicy nowości kulinarnych, wigilii alternatywnej (taki termin spotkałam, cokolwiek znaczy), no i – miłośnicy lżejszych deserów, konkretnie: lodów. Na przykład dzieci lub młodzież.
Parfait makowo-miodowe
500 ml mleka
laska wanilii madagaskarskiej
12 dag maku
2 łyżki miodu
3 żółtka
8–10 dag cukru pudru
30 dag śmietany kremówki
Mak obmyć, osączyć. Mleko z makiem gotować 10 minut. Mak odcedzić, mleko zachować. Mak zemleć trzy razy, dodatkowo można utrzeć w makutrze.
Do mleka włożyć laskę wanilii, miód i roztarty mak. Gotować kolejne 20 minut, mieszać od dna. W tym czasie utrzeć żółtka z cukrem, mieszając wlewać je do lekko przestudzonego mleka z makiem. Wystudzić całkowicie. Śmietanę ubić, połączyć z masą makowo-żółtkową.
Wstawić do zamrażarki w jednej formie lub foremkach porcjowych. Parfait wyjąć 10 minut przed podaniem. Podawać przybrane dekoracyjnie np. makiem. Ja smak maku z miodem odświeżyłam listkami melisy.
Dodam jeszcze, że niegdyś parfait było deserem wyłącznie kawowym. Można więc przed zamrożeniem do masy dodać kilka łyżek mocnego wywaru z kawy. Pomyślałam także, że można do niej wkruszyć bezy. A cały deser podać na podstawie wykrojonej z piernika, jako kolejnego akcentu świątecznego. Przybrać wisienkami lub listkami czekolady.
Dodatkami do parfait mogą być ponadto: czekolada, kakao, likiery, przeciery z owoców itp. Mak lubi się z migdałami, a więc gdy deser podajemy dorosłym, możemy każdą porcję skropić łyżeczką migdałowego włoskiego likieru amaretto.