Wśród cebul wypatrzyłam takie o kształcie mi nie znanym. Okazały się szalotkami bananowymi. Kupiłam je. Poczytałam o nich. To nowa odmiana szalotek, podobno łagodniejsza w smaku, ale tego nie dostrzegłam (może dlatego że nie chrupię szalotek jak jabłek, na surowo). Być może. Są na pewno wygodniejsze w krojeniu od tych okrągłych maleństw i to wydaje się ich główną zaletą. Po pokrojeniu w pierścionki, równe z racji jednakowego przekroju, bardzo ładnie dekorują potrawy.
Dla tych szalotek bananowych wymyśliłam dzisiejszą sałatkę: mandarynkową z chili i szalotkami. Skropioną oliwą, posypaną pieprzem. Warto mieć bardzo ostry nóż, aby ładnie kroić cytrusy (przy tępym nożu sok oczywiście warto zbierać i do sałatki dodać). Strączek czerwonej chili przekroiłam na pół, wyjęłam pestki i włókna ze środka, obmyłam w zimnej wodzie, to podobno pozwala nieco złagodzić piekielną ostrość. Zobaczymy. Dwie szalotki bananowe po obraniu pokroiłam w plasterki i rozdzieliłam je na obrączki. Wszystko jakoś tam ułożyłam i skropiłam oliwą. Sałatkę warto zrobić nieco wcześniej, aby cebulki zmacerowały się w oliwie. Na końcu posypałam sałatkę kilkoma igiełkami rozmarynu. Dla koloru i przełamania smaku cytrusów.
