Na urodziny i imieniny. Tort domowy

W listopadzie mam kilkoro znajomych solenizantów i jubilatów. Do życzeń, które im złożyłam, załączam coś słodkiego. Tort. Wcale nie jest baaardzo skomplikowany w przyrządzeniu, choć wymaga spędzenia nieco czasu w kuchni. Oryginalny przepis z francuskiej książki zawierającej „przepisy babcine” orzeka, że na przygotowanie trzeba przeznaczyć 35 minut, na pieczenie minut 30, a potem powinien poczekać w lodówce godzinkę. Jeżeli chcemy więc fetowane osoby uszczęśliwić świeżym wypiekiem, warto tyle czasu wziąć pod uwagę.

Francuska babcia ten tort przewiduje dla sześciu osób, ale i osiem obdzielimy. W końcu nie musimy jeść wielkich kawałków. Na dokładki wprawdzie może zabraknąć, ale urodziny przynajmniej nie skończą się dla naszych jubilatów tak, jak dla jednej mocno starszej pani, którą opisał „Kurier Warszawski” w roku 1938.

Tort, który przygotowałam, jest znany w cukiernictwie pod nazwą: Czarny Las. Albo Tort z Czarnego Lasu. Czy naprawdę pochodzi z niemieckiego Szwarcwaldu? Połączenie ciemnego spodu i bitej śmietany z wiśniami wszystkim smakuje. Także tym, którzy nie przepadają za słodkościami. Kawałek tortu podany do dobrej kawy i lampki koniaku będzie miłym zwieńczeniem świątecznego przyjęcia. Nawet gdy jubilat wkracza w wiek, kiedy lekarz słodyczy zabrania. Sądzę jednak, że ich nadmiaru.

Tort z Czarnego Lasu

na biszkopt tzw. genewski:

125 g cukru pudru

100 g mąki

50 g miękkiego masła

4 jajka

30 g kakao

łyżeczka do kawy ekstraktu lub proszku z wanilii

na krem chantilly:

500 ml śmietany kremówki 36 proc.

60 g cukru pudru

laska wanilii

na syrop:

150 ml wody

80 g cukru pudru

100 ml kirschu (wódka z wiśni) lub owocowego aromatu

do przełożenia i dekoracji:

250 g wiśni z kompotu

tabliczka czekolady gorzkiej lub stołowej

Jajka zmiksować z cukrem. Naczynie z nimi postawić nad garnkiem z gotującą się wodą. Ucierać, aż masa jajeczno-cukrowa zbieleje i zacznie gęstnieć. Zdjąć, ucierać dalej, aby masa przestygła. Wmieszać po trochu masło, a następnie także porcjami mąkę, wanilię i kakao. Wlać do przygotowanej tortownicy. Piec 20–30 minut w piekarniku nagrzanym do 180 st. C. Po upieczeniu wyjąć na kratkę kuchenną, ostudzić.

Z wody, cukru i kirschu przygotować syrop. Wystudzić.

Zetrzeć tabliczkę czekolady. Wiśnie odcedzić z zalewy, jeśli mają pestki – usunąć je.

Wystudzony biszkopt przekroić na pół. Obie połowy nasączyć syropem. Ubić śmietanę z cukrem i ziarenkami wyjętymi z laski wanilii. Połówkę tortu posmarować jedną trzecią bitej śmietany, nałożyć część wiśni, przykryć cienką warstwą śmietany. Na niej ułożyć drugi blat. Wierzch i brzegi tortu pokryć pozostałą śmietaną, rozłożyć na niej czekoladę oraz wiśnie. Schłodzić w lodówce co najmniej przez godzinę.

Może nie wyszło spod mojej ręki arcydzieło sztuki cukierniczej, ale tort był smaczny, lekki, aromatyczny. Ciekawa jestem, jak się miał do warszawskiego tortu, jaki oferowała warszawska cukiernia w roku… 1830. Z tego to bowiem czasu pochodzi interesująca wzmianka w „Kurierze Warszawskim”. Taką formę miały wówczas reklamy.

Tort o tej nazwie był wspomnieniem, widać wciąż żywym, wizyty sławnej włoskiej sopranistki Angeliki Catalani. W Warszawie występowała w roku 1819. Zachwyciła publiczność, a sama zachwyciła się grą młodziutkiego wtedy Frycka Chopina. Podarowała mu nawet złoty zegarek, z którym podobno dorosły Fryderyk się nie rozstawał. Kilka numerów dalej „Kurier” donosił: Onegdaj u JP. Szopę (Chopin) znowu było liczne zgromadzenie Artystów i Lubowników muzyki. Młody Wirtuoz grał swój Koncert, i Popuri z tematów rozmaitych, a szczególniej na notę narodowej piosnki „Już miesiąc zaszedł”, oraz „Krakowiaka” Kurpińskiego itp. Powtarzamy zdanie najznakomitszych osób „Młody Szopę Przewyższa wszystkich Fortepjanistów którychśmy tu słyszeli. Jest to Paganini Fortepjanowy, iego kompozycje są szczytne, pełne nowych pomysłów”. Rychło, w listopadzie tego roku, miał opuścić Warszawę i podbić świat paryski… Ciekawe, czy miał przedtem okazję jeść w warszawskiej cukierni wspomniany tort Katalani.

Wracajmy jednak do praktycznego aspektu wyrobu tortów. Pocieszająco dla domowych ich wytwórców brzmi opis dokonany przez Panią Elżbietę, czyli Elżbietę Kiewnarską, w felietonie gospodarskim z roku 1937. Pisała w okresie Świąt Wielkiej Nocy, ale jej uwagi są aktualne o każdej innej porze roku. Będzie i przepis. Oczywiście, na tort domowy.

 

Chociaż tradycyjnymi, polskimi ciastami wielkanocnymi są: baba, placek i mazurek, smaczny ten tryumwirat w wielu domach bywa uzupełniany w kuchni polskiej nietradycjonalnymi tortami.

Przynajmniej w tym roku mam co dzień parę próśb o przepisy na torty. Oczywiście, odpowiedzieć na te prośby nie jestem w stanie — muszę miłe moje czytelniczki odesłać do moich książek i to, jeżeli im chodzi o torty domowe. Tortów cukierniczych, a każda prawie cukiernia ma w tej dziedzinie pewne specjalności i z nimi związane sekreta wykonawcze, nigdy robić nie próbowałam. Nie mogę też odpowiadać na takie pytanie: ,,Jak się robi biszkopt, aby nie opadł?”, bo biszkopt dobrze zrobiony nie powinien opaść, a jeżeli była wada w jego wykonaniu, nie będąc obecną przy tym wykonaniu, nic powiedzieć nie mogę. Natomiast na jedno pytanie, czemu masa pistacjowa zrobiona przez jedną z czytelniczek, nie miała: „ani tego aromatu, ani smaku wybornego, jak w cieście (torcie) kupionym?”, odpowiem, że dla każdego prawdziwego smakosza, każde udane ciasto domowe jest o wiele lepsze od najwykwintniejszego, seryjnego ciasta kupnego. Co zaś do masy pistacjowej, to zdaje mi się, chociaż tego nie jestem pewna, robi się ona na tej samej esencji pistacjowej, której i cukiernie i domy prywatne używają latem do lodów pistacjowych, aromat zaś pochodzi od likieru „Marasquino”, którym się tort taki polewa. Marasquino łączy w sobie trzy aromaty: białych czereśni, malin i kwiatu pomarańczowego.

Przy wyrobie tortów domowych nie należy się ubiegać o dokładną imitację tortów cukierniczych. Te ostatnie, pod względem techniki wykonania, zawsze będą górowały. Najlepsza gospodyni czy kucharka nie mogą mieć takiej wprawy takiej pewnej ręki, jak pracownik cukierniczy, powtarzający codziennie te same czynności i najzasobniejsza spiżarnia nie może rozporządzać tylu gatunkami smażonych owoców, cykat, mas do przekładania marcepanu, co cukiernia. To też kiedy chodzi o podarunek imieninowy, o ozdobę stołu na jakąś uroczystość publiczną czy familijną, tort cukierniczy jest niezastąpiony.

Jeżeli zaś chodzi o uraczenie gości czemś niebanalnym, a szczególnie na święcone, które jest zawsze przeglądem specjalności każdej dobrej gospodyni, odpowiednie będą zawsze torty domowe.

Dawniejsze torty domowe były zawsze nieco suche, dzisiejsze gospodynie wiedzą, że przed przełażeniem tortu czy to konfiturami, czy kremem, czy masą maślaną, czy też marcepanową, należy przelać ciasto syropem zaromatyzowanym.

Niestety, większość tych pań, za przykładem cukierni, używa do tego esencji ponczowej, ten esencji, której natrętny zapach bucha z okien drzwi wszystkich pracowni cukierniczych. Aromat naturalnego araku lub rumu, kosztowniejszy, lecz o ile przyjemniejszy, powinien ją zastąpić. Wyżej wspomniane Marasquino, różne likiery pomarańczowe, pestkowe: morelowe, brzoskwiniowe, wiśniowe i czereśniowe, zawsze zharmonizowane z przełożeniem tortu daje duży wybór gospodyni. Najlepiej jest, oczywiście, przelać ciasto tym samym aromatem, który będzie użyty do nadzienia. Jednak nie samym likierem tylko, dodatek syropu owocowego, czasem kawy lub śmietanki, wszystko to zależy od smaku i gustu pomysłowej gospodyni. Ubranie tortu nie powinno być przeładowane. Wiemy, jaką trudność przy krajaniu przedstawiają napiętrzone owoce smażone, płotki z marcepanu i t. p.

Ponieważ czytelniczki moje spodziewają się przepisu przedświątecznego, podam
 tort łatwy i smaczny.

Dziesięć żółtek utrzeć do białości z 20 dkg cukru (drobnego kryształu), dodać 25 deka utartych na maszynce od migdałów — orzechów włoskich i 15 dkg. bardzo miałko utartej bułeczki ucierać jeszcze razem. Gdyby było za suche, dodać parę łyżek śmietanki lub mleka. Wsypać proszek do pieczywa (krajowej, nie niemieckiej fabryki) i białka ubite na sztywną pianę. Upiec w wysmarowanej masłem i wysypanej bułeczką tortownicy. Taki upieczony krąg może stać dni kilka. Rano, w dzień podania, ubić krem z pół litra śmietanki, osłodzić go 10 deka pudru-cukru utłuczonego, z dwucalowym kawałkiem wanilii, zmieszać z 5 dkg. jak najdrobniej utartych orzechów. Przekrajać tort napłask na połowę, przelać oba płaty filiżanką syropu, ananasowego lub chociaż cytrynowego, zmieszanego pół na pół z arakiem lub rumem. Większą częścią kremu przełożyć tort, nie przyciskając połówek, lecz kładąc je lekko na kremie, którego powinno być najwięcej w samym środku. Resztą kremu pokryć wierzch tortu. Brzegi jego ozdobić połówkami orzechów włoskich i jakiemibądź osączonymi z syropu konfiturami, naprzykład dużymi truskawkami. Pośrodku tortu ułożyć gwiazdę z krajanych w wąskie paski skórek pomarańczowych, z olbrzymią truskawką pośrodku.

Zwracam uwagę na popieranie polskich wyrobów, zawsze obecne u Pani Elżbiety. Napomyka ona też o trudności krojenia spiętrzonych tortów. W sukurs przyszli wynalazcy. Z tego samego bowiem roku, z tygodnika ilustrowanego „As” pochodzi opis praktycznej ciekawostki.

 

Krajalnica do tortów chyba jednak nie znalazła uznania. Jakoś w swoim życiu takiej nie spotkałam. Może mają takowe cukiernie, ale w domu, gdy torty wypieka się w porywie natchnienia raz, no, dwa razy do roku, taki gadżet raczej nie jest potrzebny. Wystarczy ostry nóż zanurzony we wrzątku, aby tort dał się kroić.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s