Lekki dorsz ze szpinakiem

Gdy chcemy jeść zdrowiej, lżej, czyli bardziej dietetycznie, sięgamy po ryby. Nie będziemy ich przy tym smażyć, tylko co najwyżej piec, a najlepiej gotować. Taką potrawę z gotowanej tzw. polędwiczki z dorsza przygotowałam ze szpinakiem. Połączenie szpinaku z rybą daje bardzo dobre rezultaty. Oczywiście, dla tych, którzy szpinak lubią. Ja ­– bardzo. Kto nie lubi…

Placki: moje, z roku 1927 i 1993

Będzie dzisiaj aż sześć przepisów na placki, nazywane z francuska tartami. Słone i słodkie. Są wygodne, bo na ciasto – zwykle kruche lub francuskie – można nałożyć to, co mamy pod ręką. Przyrządza się je szybko. Wyglądają zwykle efektownie. I są smaczne. Czegóż chcieć więcej. Należą do tych znakomitych potraw, które przyrządzimy, gdy „niczego nie…

Angielska zupa wytworna

Nasi przodkowie jednak nie zawsze mieli gust i smak zbieżne z naszymi. Za niezwykle wytworną uważali zupę ogonową. Nazywaną z angielska – Ox-tail – podawali na najbardziej eleganckich bankietach. Dzisiaj sława tej zupy przebrzmiała. Może dlatego, że jadamy lżej i mniej mięsnie? W blogu raz kiedyś, bodajże przy okazji obiadu filmowego przy angielskiej produkcji, tę…

O żółwiach i goździkach

Nie wiem, czy ktokolwiek skorzysta z mojego dzisiejszego przepisu, ale – może?… Ja wiem jedno: żółwia nigdy bym w kuchni nie użyła. Za dużo mam sympatii do tych powolnych zwierzaków, zwłaszcza po tych latach, w których wychowywaliśmy uroczego właściciela skorupy nazwanego przez nas Hendersonem. Oczywiście, takich małych żółwi jak ten nasz kucharze nie używali. Ale…

Przed świętami: drożdżowe po angielsku

Jeżeli nie za bardzo sobie radzimy z ciastem, ale mamy ochotę na upieczenie czegoś osobistego, proponuję pójść tropem Marii Monatowej i wziąć się za drożdżowe, które ona nazywa angielskim. Może i takie zresztą jest jego pochodzenie. Powiem tylko, że nie jest trudne. Ja do pieczenia raczej mam dwie ręce lewe, ale co jakiś czas nachodzi mnie…

Oryginalny deser świąteczny

Kto chce na nadchodzące święta przygotować coś bardzo oryginalnego, niech pomyśli o angielskim puddingu bożonarodzeniowym (Christmas pudding). Krążą o nim różne legendy. Bo to naprawdę dziwna kombinacja – oczywiście dla naszego smaku. „Ilustrowany Kuryer Codzienny” przyniósł w roku 1938 informację o puddingu, którego przyrządzania pilnowała osobiście królowa Maria, wdowa po królu Jerzym, zmarłym w roku…

Ketchup: w dawnym stylu

Dziś znamy go wszyscy, a przecież jeszcze niedawno nie istniał u nas kulinarnie. Nie znalazłam go w książkach kucharskich z wieku XIX, do których często tu sięgam. Nie ma go też w kanonicznej powojennej „Kuchni polskiej”. W Polsce nieśmiało pojawił się przed wojną, w latach dwudziestych, a potem, już na stałe, dopiero w latach siedemdziesiątych….

Odzyskiwacz miłości

Tak żartobliwie można przetłumaczyć nazwę koktajlu, który wyczytałam z opisywanej już książki „The Courios Cookbook”, autorstwa Petera Rossa. Jej osnową są wyłuskane spośród archiwalnych zasobów kulinarne przepisy dziwne, zaskakujące, intrygujące. Kto ma ochotę, może z nich skorzystać. Autor porusza się po Anglii lat, bagatela, 1390–1944. Od tekstów pisanych średnioangielskim, po pisane językiem nam współczesnym, z…

Nadzwyczajności z tradycji angielskiej

Dostałam książkę – Janie, pięknie dziękuję! – wprost z Londynu. Jak z Londynu, to o kuchni angielskiej. A wręcz o staroangielskiej. Pięknie wydana pozycja, z ilustracjami z kilku epok, nie jest łatwa w lekturze. Ale daje wiele dzikiej przyjemności. Tytuł: „Curious Cookbook”. Podtytuł: „Viper Soup, Badger Ham, Stewed Sparrows and More Historic Recipes” daje pojęcie…

Po angielsku, czyli beznadziejnie

Zagraniczny korespondent IKC Zbigniew Grabowski zamieścił wiosną 1938 roku korespondencję z Londynu. Zawiera akcenty ciekawe dla nas i dzisiaj, choćby dla porównania z tym, co wiemy o przedwojennej Polsce. W tym tekście znajdziemy opis angielskich obyczajów, mentalności, a nawet konkrety w postaci cen czy liczby służby. Bawiący w Anglii rodacy – wiem, że tacy czytają…

Sobotnie fantazje

Gdy jest więcej czasu, może dojść do głosu fantazja. Z takiej fantazji wzięły się urządzane przez nas obiady filmowe. Polegają na tym, że spotykamy się na oglądanie wybranego przez nas filmu, należącego do „naszego kanonu”, nie pokrywającego się niekiedy z tym uznanym, oraz na zjedzenie obiadu do filmu pasującego. Na dzisiaj wybraliśmy stareńką komedię angielską…

Chleb i nie tylko, ale po angielsku

Wybieram na leniwą ośnieżoną sobotę pewien błahy tekścik z „Ilustrowanego Kuriera Codziennego” (niektórzy nazywali go „Ikacykiem”, zdaje się, że dla przymiotów właściciela Mariana Dąbrowskiego, zwanego z kolei Mariankiem), z roku 1929. Pochodzi z działu kobiecego. Kto go przeczyta wraz ze mną, może i dzisiaj się zabawić w sporządzenie grzanek à la 1929. Gazeta pochodzi z…