Lato! Lato! I truskawki

dnia

Wreszcie, prawda? Nie słyszałam jeszcze o nikim, kogo by zmęczyły ostatnie cieplejsze dni. Ale pewnie zaraz się zacznie narzekanie: że jest za gorąco. Na razie cieszmy się, że mamy pogodę, która zapowiada lato.

Jak upały, to rzecz jasna, że szukamy orzeźwienia. Proponuję więc coś megaorzeźwiającego. Kiedy to podać? Po obiedzie, a może przywracając zapomnianą instytucję podwieczorku? Dzieci będą wdzięczne, nawet te dorosłe, gdy po rowerowych i rolkowych szaleństwach, po bieganiu, intensywnych grach czy choćby spacerach, zaprosimy je na popołudniowe smakołyki. Jak je podać? Może – skoro przywracamy podwieczorek – zerkniemy na przedwojenne tradycje jego podawania. Krótki i ładny opis znalazłam w ukazującej się w Lwowie „Gazecie Porannej”, a raczej cotygodniowym dodatku do niej nazwanym „Kobieta w domu i salonie”.

Czy podwieczorek podamy w salonie? A może w ogrodzie lub na balkonie? Oto wskazówki z roku 1925. Na pewno niejedna nasza prababcia z nich korzystała… A my? Czy jeszcze należymy do tej kultury? Wszystkie cytaty zamieszczam w ich oryginalnej pisowni.

W czasie letnim na przyjęcia popołudniowe najwłaściwiej jest podawać zimny podwieczorek. Kawa biała dobrze w lodzie zastudzona, czereśnie, poziomki, truskawki i maliny, do nich zimna surowa śmietanka lub śmietana kwaśna w małych garnuszkach, cukier miałki koniecznie osiany na kryształowych miseczkach, lody, lemonjada. lub lekki kruszon – drobne ciasteczka, domowa babka, tort, a dla młodych taca eleganckich a smacznych kanapek stanowić będą bardzo elegancki i solidny podwieczorek.

Nakrywa się stół serwetą haftowaną lub mereżkowaną – w braku takiej, gładką, białą – serwetki koniecznie małe, talerzyki deserowe przy każdem nakryciu – oprócz nich w zapasie na gromadkach szklane spodeczki do lodów i owoców – ciasta i drobne ciasteczka na kryształowych talerzach – owoce na kloszach i salaterkach. Między talerzykami kwiaty poukładane na obrusie pęczkami i gałązkami, koniecznie jednej barwy i gatunku, stanowić będą śliczną całość.

Czy dzisiaj ktoś wie, co to jest mereżka? Kiedyś panienki uczono ich wykonywania. A może ma taką serwetę po prababci? Koniecznie niech ją wyjmie, wypierze z krochmalem i uprasuje. Warto.

A jak przyrządzić coś, co postawimy na tej serwecie? Co zaproponować na podwieczorek pod koniec upalnego dnia? Podstawą podwieczorku uczyńmy truskawki. Już są, ładne, duże, dojrzałe, nie bardzo drogie. O tym czasie smakują najlepiej.

Pozostańmy w klimatach przedwojennych. Truskawki opisała apetycznie Pani Elżbieta, czyli Elżbieta Kiewnarska w roku 1926 w „Kurierze Warszawskim”. Przez lata raz na tydzień zamieszczała na jego łamach felieton, a właściwie małą pogawędkę na różne tematy. Niekiedy znalazła się w niej i porada kulinarna. Tym razem jest jak sam sens lata. Zawiera przy tym historyczne uwagi o tym, jakie truskawki przed wojną (drugą, ale i pierwszą) były jedzone i co z nich robiono.

 

Czy mieszkańcy miast wiedzą dokładnie, jaki ma smak świeża poziomka lub truskawka — pozwalam sobie o tem wątpić. Poziomki soczyste i aromatyczne, przyniesione wprost z lasu, i truskawki całe purpurowe wprost z grzędy są wspaniałemi owocami, nie mającemi równych w naszym klimacie, ale na pół zielone, czarne i bronzowe przez pobicie poziomki na rynkach warszawskich i czasem do połowy zielone lub opływające we własnym soku, pogniecione truskawki, słabe o tamtych dają pojęcie.

Można wprawdzie tu i ówdzie, w pierwszorzędnych handlach dostać i niepogniecionych, ale ceny są tam podwójne, a sezon truskawek i poziomek tak krótki, że chciałoby się módz [!] jeść je codzień.

Mówiąc o krótkim sezonie tego owocu, mimowoli pomyślałam o Paryżu, gdzie poziomki są przez trzy czwarte roku artykułem spożywanym, dostępnym dla wszystkich. Sama jadłam poziomki w początkach listopada w skromnym 4 i pół frankowym obiedzie u „Véfour’a”, a nawet w „Bouillon Duval”, gdzie dania na centymy były obliczane. Oczywiście było to przed wojną [oczywiście, pierwszą światową!] — ceny były też przedwojenne.

Były to oczywiście poziomki ogrodowe, miesięczne, olbrzymie. Ich hodowle pod Paryżem zaopatrują w ten owoc stolicę aż do mrozów, od marca zaś już przychodzą transporty z południa, a nawet z Algieru.

Poziomki miesięczne doskonale mocą rosnąć w naszym klimacie. Nie namawiając nigdy do zbytkownych kultur, dziwię się tylko, te podmiejscy ogrodnicy, podmiejskie dwory i wille nawet, mające duże ogrody nie zajmą się ich kulturą na wielką skalę. Są też i różne gatunki truskawek rentujących, mają jednak tę wspólną wadę, te mało bardzo owocują po raz drugi.

Widuję czasem ogrodowe poziomki w handlach owocarskich. Może hodowla Ich z czasem się bardziej rozwinie i będziemy mogli jadać poziomki, jeżeli nie w listopadzie, to chociaż we wrześniu.

Zginęły też zupełnie truskawki ananasowe, te aromatyczne, drobne, amarantowe i popielatym odcieniem, truskawki naszych prababek. Były one mniej pokaźne od obecnych „Charpless’ów”, „Queen Victoria” i innych, ale znacznie słodsze i aromatyczniejsze.

Należy wyzyskać krótki sezon truskawek i porobić z nich jaknajwiększy zapas konfitur, jamów i cudnej w kolorze nalewki. Z poziomek najsmaczniejszy jest syrop, szczególnie niegotowany, zalewany tylko ulepem. W konfiturach poziomki nasze mają niemiłą goryczkę, spotęgowaną jeszcze bardziej w nalewce. Konserwy w Weck’u i w kompotjerach są tu wyborne, jednak robione tylko i pierwszorzędnego owocu wprost z grzędy, to też panie z miasta lepiej zrobią, kupując gotowe kompoty w puszkach — naturalnie firm krajowych.

Jadamy przeważnie poziomki i truskawki z cukrem, śmietanką, mlekiem i bitą śmietaną. Otóż tym, którzy rozmaitość lubią, polecam popróbować: poziomki ocukrzyć i polać na godzin kilka czerwonem winem lub koniakiem (można też marasquinem lub abrykotyną [czyli morelówką]) — kilka godzin koniecznie tak postać muszą. Duże zaś truskawki polać na godzin kilka waniljowym sosem, dobrze gęstym, jak na lody śmietankowe przyprawionym… Spróbujcie!

Spróbujemy? Zwracam uwagę na to, że dzisiaj mamy truskawki tak, jak Paryżanie sprzed pierwszej wojny światowej – przez cały rok. A jeszcze i na to grymasimy!

A może truskawki podamy jeszcze inaczej. Najpierw podszepnę propozycje z tygodnika „Ewa”, przeznaczonego dla nowoczesnych kobiet żydowskich, wydawanego w Warszawie. Pismo było i za syjonizmem, i za asymilacją z kulturą polską. Duszą tygodnika była Paulina Appenszlakowa, żona Jakuba, naczelnego redaktora „Naszego Przeglądu”, wtedy najważniejszej codziennej gazety Żydów polskich. W blogu już opisywałam i jej sylwetkę, i pismo, które stworzyła i prowadziła przez kilka lat. Niestety, nie znalazło miejsca na rynku przedwojennej prasy. Dla mas żydowskich kobiet było zbyt nowoczesne.

Jest rok 1929. Upalne lato. Pismo proponuje więc orzeźwiające napoje. Dwa z nich zawierają truskawki lub poziomki.

Napoje chłodzące

Podajemy tu kilka przepisów na napoje, które podawane są na eleganckich przyjęciach w lecie.

Poncz Imperial

Kilo truskawek przetrzeć przez sito, puree otrzymane rozetrzeć z kopiastą filiżanką cukru w pudrze i rozcieńczyć flaszką lekkiego wytrawnego wina. Mieszaninę bić tak długo, aż z niej utworzy się rodzaj kremu. Nałożyć drobno pokrajanych owoców w kieliszki, zalać ponczem i podawać.

Poncz poziomkowy

Poziomki lub drobne truskawki przebrać i sypać cukrem, licząc 10 deka cukru na pół kilo owoców. Zalać lekkim winem i postawić na lodzie. Przed wydaniem dodać szklankę wina.

No i jak? Warto takie ciekawe napoje podać gościom. Zaręczę, że będą zachwyceni. A od siebie dorzucę jeszcze jeden pomysł na wykorzystanie truskawek. Efekt zachowa cały ich aromat, a przy tym będzie baaardzo orzeźwiający. A przy tym bez alkoholu.

Sorbet z truskawek

50–75 dag truskawek

syrop ze szklanki wody i szklanki cukru

ekstrakt waniliowy

sok z połowy cytryny

Z wody, cukru, soku cytrynowego i łyżeczki ekstraktu wanilii sporządzić syrop. Schłodzić go. Truskawki przebrać, umyć, zmiksować z syropem. Wlać do foremek (np. po lodach), zamrażać ok. 2 godziny. W tym czasie sorbet kilka razy przemieszać.

Nie napracujemy się przy przyrządzaniu tego wykwintnego i bardzo orzeźwiającego deseru. Sorbet podajemy, gdy jeszcze nie zamarznie na kamień. Gdy zostanie i pozostanie w zamrażalniku dłużej, tak właśnie zamarznie. Wtedy przed podaniem trzeba go lekko odmrozić, a więc koniecznie wyjąć wcześniej i przemieszać widelcem. Podajemy go w płaskich kieliszkach do szampana lub koktajlowych. Ładnie wygląda, gdy się go ozdobi świeżymi listkami ziół: mięty, melisy, a nawet bazylii. A jak smakuje! „Jak treść lata” z pięknego wiersza. Czy jego autor, mistrz Gałczyński, o tym wiedział?…

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s