Chyba każdy, kto przygotowywał świąteczne przysmaki, ma do zagospodarowania pozostałości po tych wspaniałych daniach. Jednym zostały ciasta. Im kiedyś podawałam zaczerpnięte z kuchni naszych prababek sposoby odświeżania bab drożdżowych i innych ciast. Na ogół jednak wszystkim zostają mięsa i wędliny. Nie ma kłopotów z podaniem pieczonego drobiu czy mięs bez sosów – gotowanych lub pieczonych jako nowej potrawy. Gorzej jest z mięsami w sosach. Rodzina może kręcić nosem na odgrzewanego trzeci raz strogonowa czy kolejny raz wnoszony na stół najpyszniejszy gulasz. Ale przychylniejszym okiem spojrzy na to samo, podane inaczej. Oto jeden z pomysłów. Pozwala zagospodarować resztki mięsa duszonego w dość gęstym sosie, ale także grzybów. Może komuś pozostało niewykorzystane i zamrożone nadzienie do wigilijnych uszek. Warto po nie sięgnąć. A wszystko razem podać w postaci… tarty. Mamy szansę zadziwić rodzinę, a nawet przyjaciół zaproszonych na takie specjalne wykańczanie resztek.
Nam nie został farsz do uszek (zamroziłam za to całe uszka pozostałe po Wigilii), sięgnęłam więc po grzyby ze słoiczka. Można ostatnio kupić takie gotowe do podgrzania. Kto grzyby lubi, na pewno sięgnie po słoiczki z podgrzybkami. Są niezłe. Resztkami mięsnymi u nas były pozostałości strognowa, a więc wołowiny. Oczywiście, można wziąć inne duszone mięsa, a jeżeli są w większych kawałkach – warto je pokroić w cienkie paseczki.
Tarta mięsno-grzybowa
gotowe ciasto kruche lub francuskie na tartę
oliwa do smarowania formy
zmielone grzyby
mięso duszone w sosie
pomidor świeży lub 2–3 pomidory suszone
koperek lub inna zielenina
pieprz lub ostra papryka
Ciastem wyłożyć formę na tartę, lekko posmarowawszy ją oliwą; najlepiej robić to pędzelkiem. Nakłuć je widelcem. Podpiec przez 15–20 minut lub dłużej, aby przestało być surowe.
Wierzch tarty posmarować oliwą, rozłożyć warstwę grzybów.
Na grzyby wyłożyć mięso z sosem. Na nim ułożyć pokrojone pomidory. Przyprawić pieprzem lub papryką. Zapiec przez 20 minut w gorącym piekarniku.
Tej tarty nie można piec za długo, aby ciasto nie rozmiękło. W żadnym wypadku nie może też czekać na podanie. Stawiamy ją od razu na stole obok miski sałaty. I szklaneczek z wytrawnym winem o intensywnym smaku.
Sałata z musztardowym winegretem
sałata rzymska lub lodowa
oliwa
kapary
cebulka perłowa lub szalotka
musztarda z Dijon
pieprz
ew. ocet z białego wina lub cydru
pół łyżeczki cukru
Sałatę umyć, osuszyć, porwać w drobne kawałki. Z pozostałych składników przygotować winegret. Do szczelnie zakręconego słoiczka wlać 3 łyżki oliwy, dodać łyżeczkę musztardy, wrzucić posiekane kapary i cebulkę. Słoik zakręcić, wstrząsaniem połączyć musztardę z
oliwą. Spróbować, ew. dodać łyżeczkę octu i cukier. Sosem polać sałatę tuż przed podaniem. Także wtedy posypać pieprzem.
Do dopełnienia tematu sposobów na podanie tej samej potrawy w zmienionej wersji szukałam po starych gazetach. Nasi przodkowie byli specjalistami od wykorzystywania tego, co pozostało po daniach przygotowywanych w hojnych ilościach. Zwykle na święta. Oto pierwszy na to dowód. Do innych obiecuję sięgać później. Wszystkie odnalazłam w „Tygodniku Mód i Powieści”.
Ów pierwszy pochodzi z roku 1890. W tym czasie z rzadka zamieszczano w tym piśmie przepisy i porady kulinarne, a jeżeli już, to pod nazwą: Apteczka domowa. Nawiązywała do staropolskich apteczek, którymi zawiadywały gospodynie i w których wcale nie było, jak w naszych, tylko zestawu leków. Były natomiast inne specjały ratujące (choć nie zawsze) zdrowie: przyprawy korzenne, cukry, nalewki, różne produkty i półprodukty. Potrawa pozwalająca na zagospodarowanie resztek pieczeni, a przechowywana w apteczce nas by zdziwiła, ale może dla naszych praprababek było to naturalne na nią miejsce.
Jeszcze jedno może nas zdziwić: że ten bigos jest bez kapusty. Ale w tym też nic dziwnego. W dawnej Polsce bigosem nazywano mięso duszone w sosie i posiekane na… bigos, czyli w drobne kawałki. Dopiero później do takiego mięsa zaczęto dodawać kapustę. Być może na wzór alzackiej potrawy nazywanej choucroute. Czyli mięs podawanych z gotowaną kapustą kiszoną. Nawiasem, znaną wszak i w kuchni niemieckiej. Herezją być może jest moje przypuszczenie, że bigos, potrawę dziś uznaną za wszechpolską, zawdzięczamy naszym sąsiadom z zachodu. Kulinarne ścieżki mogą być bardziej pokrętne niż przypuszczamy.