…a smakuje inaczej niż zwykle. Tradycyjne smażenie w panierce pozwala zachować soczystość, a przyprawa wydobywa rybę czyni ciekawszą.
Kupiłam pstrąga tęczowego łososiowego. Ma delikatny smak ryby słodkowodnej. Pochodzi z hodowli, ale, cóż, nie mam nikogo, kto by mi złowił rybkę w górskiej rzece, na muchę. Pewnie, że szkoda, ale trzeba się cieszyć tym, co dostępne. A ryb nigdy nie dość.
Aby podejść do tematu solidnie, przytoczę fragment artykułu z „Ilustrowanego Kuryera Codziennego” z roku 1936. Ta największa przedwojenna gazeta była wydawana w Krakowie z amerykańskim rozmachem. Zawierała rozmaite rubryki i stałe dodatki, a wśród nich „Kuryer Ogrodniczo-Hodowlany”. Jego część poradnikowa wspierała kulinaria zwykle pojawiające się na łamach „Kuryera Kobiecego”. W nim królowała Zofia Szyc-Korska, w „ogrodniczo-hodowlanym” rozmaici autorzy, nie zawsze podpisani. A konkurencja zawsze jest pożyteczna i sprzyja jakości. Tekst, którego fragment przytoczę, taki właśnie jest. A umieszczono go w rubryce o nazwie:
Tekst, jak zobaczymy z tytułu, omawia cztery ryby. Ograniczę się dzisiaj tylko do pstrąga, ale obiecuję sobie sięgać i po trzy pozostałe, i opisy sukcesywnie zamieszczać. Oczywiście, wraz ze stosownymi przepisami. Na początek – pstrąg. Przed wojną opisywano w zasadzie tylko te najlepsze, świeżo poławiane. Choć stawy hodowlane już przecież znano.
Tekst przytaczam wiernie, zachowując przedwojenną pisownię.
Łosoś, jesiotr, węgorz i pstrąg to ryby w całem tego słowa znaczeniu luksusowe. Nietylko z powodu wysokiej ceny, wytwornego smaku, ale i stosunkowo małego „spowszednienia:, gdyż ryby tutaj zgrupowane ukazują się na naszych stołach jadalnych przeważnie w wyjątkowych okazjach, zwykle reprezentacyjnych. […]
Najdelikatniejszą, ale niestety rzadko spotykaną rybą jest pstrąg. Pstrągi żyją tylko w bardzo czystych wodach bieżących i to przedewszystkiem w potokach górskich o kamienistem dnie. Odznaczają się brakiem transportowej odporności, wobec czego trudno o nie na rynkach handlowych, oddalonych od miejsca połowu. Pstrągi mogą i powinny być przyrządzane tylko natychmiast po połowie, albo w bardzo krótkim przeciągu czasu, dzielącym chwilę połowu od chwili zużycia.
Najcharakterystyczniejszym podaniem pstrąga jest pstrąg z wody ze świeżem masłem i sokiem cytrynowym. Wyborny też będzie gotowany z sosem mousseline, albo smażony. Przyrządza się też pstrągi jak szczupaki, podając je z garniturem z jaj gotowanych na twardo i drobno posiekanych. Marynata z pstrągów jest wybornem i delikatnem daniem. Ponieważ pstrąg odznacza się wybitną delikatnością, przytem nie posiada wcale łuski, przeto oprawianie polega tylko na wyjęciu wnętrzności i wypłókaniu w kilku wodach. Skrobać nie trzeba go wcale. Natomiast po oprawieniu trzeba ułożyć pstrągi, przygotowane do gotowania na półmisku, zalać szklanką wyborowego winnego octu i trzymać tak pół godziny. Nie solić wcześniej, jak w gotowaniu.
Gotować w następujący sposób:
włożyć pstrągi grzbietami do góry w gotującą wodę, wcale ich nie przykrywać i nie obracać w czasie gotowania. Gotować na bardzo wolnym ogniu 20 minut do pół godziny, zależnie od wielkości.
Wydając pstrągi z wody, wyjmujemy je bardzo ostrożnie na półmisek wysłany serwetą, przybieramy natką pietruszki, dzwonkami cytryny i drążonemi ziemniaczkami z wody. Jest to danie wykwintne i prawdziwie amatorskie.
Amatorskie czyli dla smakoszów. Ciekawa jestem, czy mój pomysł na pstrąga by im, takim prawdziwym przedwojennym, odpowiadał.
Pstrąg delikatnie orientalny po mojemu
filet pstrąga łososiowego
sos ostrygowy
trawka cytrynowa sypka
bułka tarta tzw. japońska (grubo mielona)
jajko
sos sojowy jasny
masło klarowane lub delikatny olej
Filety oczyścić z pozostałych ości. Pokroić na kawałki razem ze skórą. Na każdy od strony bez skóry nałożyć sos ostrygowy, posypać trawką cytrynową.
Jajko roztrzepać z sosem sojowym.
Na patelni rozgrzać masło. Każdy kawałek zanurzać w jajku, a od wierzchu posmarowanego sosem ostrygowym panierować w bułce tartej, dociskając ją (filet ze skórą pozostaje tylko obtoczony w jajku). Smażyć zaczynając od strony z bułką.
Gdy się bułka zrumieni, ostrożnie odwrócić. Dosmażyć, aby skórka zrobiła się chrupiąca.
Wyjmować na chłonny papier kuchenny. Pozostałe jajko wymieszane z sosem sojowym na końcu wylać na masło, usmażyć omlecik, podać do ryby.
Sos ostrygowy ma smak słono-słodkawy. Nie zabija delikatności pstrąga, lecz ją podkreśla. Do takiej ryby podanej ze słonawym kawałeczkiem omletu pasują gotowane ziemniaki (w wersji wytwornej wycięte w kuleczki) lub ziemniaczane kuleczki z pieca lub patelni – pommes-noisette
(cyt, mrożone!). I sałata.
A na deser? Po rybie zawsze dobrze smakują owoce. Może więc, aby pozostać we wschodnim klimacie, ananas?
Dzisiaj, za sprawą tej paskudnej dla niektórych globalizacji świeże ananasy nie są już tak kosztowne, jak bywały przed wojną. A znaleźć je można w każdym większym sklepie oraz na każdym większym targu. Te przedwojenne pojawiały się rzadko i były baaardzo drogie. Kilogram ziemniaków kosztował wtedy ok. 10 gr. Na ananasa mało kto mógł sobie pozwolić.
W PRL-u ananasy bywały tylko puszkowane i to z rzadka. Dziś mamy wybór. Od puszkowanych, zgrabnie pokrojonych w plastry lub kawałki, po świeże. Jak podać te świeże? Pokazuje obrazek także z IKC-a z roku 1936 (notka też z tego roku).
Warto jednak pamiętać o zdrewniałym środku i skórce z twardymi kolcami. Lepiej to, co twarde, przed podaniem usunąć. Dla wygody gości. Do świeżych owoców podajemy małe talerzyki, widelczyki i noże. I serwetki lub nawet miseczki z wodą, aby opłukać palce ze słodkiego soku.