Dynia ma to do siebie, że brakuje jej smaku szczególnie charakterystycznego i mocnego. Dlatego łyka wszystkie przyprawy i smak bierze od nich. Przyrządziłam dynię duszoną. Dzięki przyprawom zrobiła się pikantna i mocno aromatyczna. Jej piękny kolor znakomicie zdobi zimowy stół. Dusiłam ją w cydrze, ale kto unika alkoholu zamiast niego może wziąć sok jabłkowy.
Dynia duszona w cydrze po mojemu
kawałek dyni
oliwa
sumak
oliwa z ostrą papryką (peperoncino)
cebula
2 ząbki czosnku
świeże zioła (np. mięta lub oregano)
cydr
sól
Dynię obrać ze skóry, oczyścić z pestek. Miąższ pokroić w kostkę. Oliwę rozgrzać, zeszklić w niej cebulę, pokrojoną w kosteczkę. Wrzucić kostki dyni, przyprawić sumakiem i posiekanym czosnkiem, skropić oliwą z peperoncino, posolić.
Dynię mieszać i smażyć przez kilka minut, aby każda kostka pokryła się przyprawami. Skropić cydrem, przykryć, dusić kwadrans. Dynia ma zmięknąć, lecz się nie rozgotować. Przed podaniem posypać świeżymi ziołami.
Tak uduszona dynia u nas była dodatkiem do pieczonego halibuta. Może to być i dorsz. Taką rybę piecze się mniej więcej tyle czasu, ile przyrządza dynię. W pół godziny (a nawet mniej, gdy się sprężymy) ugotujemy więc obiad pełen smaków. Czy pomoże na zimowe ciemności? Trochę tak.
Halibut z cytrusami po mojemu
filet halibuta (lub dorsza)
oliwa
sok z pomarańczy i limonki
łagodna cebula
pokruszone liście laurowe (alloro)
czerwona sól hawajska
Rybę oczyścić z ości. Ułożyć w naczyniu pokrytym oliwą. Posypać pokruszonymi liśćmi laurowymi, posolić. Na wierzch filetów wyłożyć cebulę pokrojoną w drobną kostkę, skropić sokiem świeżo wyciśniętym z cytrusów i oliwą. Piec 20–30 minut (zależnie od grubości ryby). Podawać z ćwiartkami limonki.
A może moją dynię niektórzy uznają za zbyt pikantną? Fakt, że dzięki peperoncino jest ostra, a dzięki sumakowi kwaskowata. Nie każdy lubi takie silne wrażenia. Dla tych, którym nie odpowiadają, podam trzy ciekawe przepisy na przyrządzanie tej jesienno-zimowej jarzyny. Znalazłam je w tygodniku „Dobra Gospodyni” z roku 1907. Zaświadczają, że dynia zawsze była mocno osadzona w polskiej tradycji kulinarnej. Nasze prababcie gotowały ją, piekły, dusiły na różne sposoby. Warto z nich skorzystać i dzisiaj.
Dwa przepisy pokazują, jak podać dynię jako dodatek do potraw. Trzeci – bardzo ciekawy – przedstawia, jak z dyni zrobić deser. Można go podać jako danie samodzielne, na słodką warzywną kolację. Czy zasmakuje dzieciom?
Wybrawszy piękną dynię niezbyt włóknistą, a dojrzałą, zdjąć z niej zwierzchnią skórę, wyrzucić ze środka ziarna i nasienie, mięso pokrajać w kawały, wrzucić je na wrzącą wodę, osoliwszy nieco i gotować przez pół godziny. Wyłożywszy ją potem na sito, odcedzić z wody jak najstaranniej. Im mięso z dyni mocniej się osuszy, tem jest lepsze. Roztopić w rondlu ćwierć funta świeżego masła, ułożyć na to plastry pokrajanej dyni, podlać mlekiem, jeżeli ma być podaną jako postna potrawa, a buljonem, jeżeli do mięsnego obiadu, dodać szczyptę soli, jeszcze filiżankę śmietanki i zagotować. Gdy sos zgęstnieje, ułożyć dynię na półmisku, oblać tym sosem i podawać do baranich kotletów.
Pokrajaną na kawałki dynię gotować w dużej ilości wody, poczem przetrzeć przez durszlak, przelewając tę masę kwaterką gorącego mleka, dodać nieco soli, świeżego masła, wbić cztery żółtka, a gdyby masa była za gęstą, .dolać jeszcze śmietanki. Wyłożywszy to puree na półmisek, przybrać je smażonemi z bułki grzaneczkami.
Ugotować dynię na wodzie i odcedzić jak wyżej. Rozbić pół kwarty śmietanki z dwoma żółtkami, wrzucić kilka gorzkich, drobno pokrajanych migdałów po zdjęciu z nich skórki, wsypać trzy łyżki miałkiego cukru, a ułożywszy plastry dyni na płaskiem naczyniu, oblać tym sosem, jeszcze z wierzchu cukrem obsypać i na kwadrans w gorący piec wstawić.
Warto kupować dynię. Przyrządza się ją szybko; najwięcej czasu zabiera krojenie. Ostatnio najbardziej popularna jest jako zupa-krem. Mniej ją znamy jako jarzynę, a prawie w ogóle jako deser. Czas to zmienić.