Krewetki zawsze warto mieć w zamrażalniku. Oczywiście, jeżeli się je lubi. Staram się kupować zawsze wtedy, gdy znajduję te w korzystnej cenie. A można się natknąć na ciekawe promocje.
Najlepsze są krewetki duże, im większe, tym lepsze, choć i droższe. Warto się przyjrzeć, czy są dokładnie oczyszczone. Nie powinny mieć czarnych żyłek; gdy je widać – trzeba usunąć. Powinny wyglądać świeżo, mieć ładny różowy kolor, nie być zmrożone w jedną bryłę.
A potem, gdy czas goni, a trzeba przyszykować szybki posiłek, zamrożone krewetki są bardzo pożyteczne. Na przykład w wypadku niespodziewanej wizyty przyjaciół. Byle owoce morza cenili. Dla takiego posiłku warto także mieć dyżurną butelkę białego wina w lodówce. Taki obiad jest znakomitym lekarstwem na zmęczenie.

Krewetki zamrożone miałam, a także warzywa i owoce. Wyjęłam więc z lodówki, co było, popatrzyłam i wymyśliłam
Krewetki z brzoskwiniami po mojemu
porcja krewetek (na 2 osoby to 30–40 dag)
dymka
czosnek
papryczka chili
seler naciowy
natka pietruszki lub świeża kolendra
2 brzoskwinie
oliwa
sól, pieprz lub ostra papryka, np. chili lub cayenne
Krewetki szybko rozmrozić przelewając wrzątkiem. Osuszyć. Pokroić oczyszczone warzywa i brzoskwinię. Na patelni rozgrzać oliwę, wrzucić pokrojoną cebulę wraz ze szczypiorem, czosnek (nie podaję ile, bo każdy lubi inaczej), seler naciowy (wystarczy jedna gałązka, ale gdy chcemy mieć więcej warzyw…). Potem dodać pokrojoną papryczkę. Warzywa powinny lekko zmięknąć, wtedy dodać krewetki, smażyć mieszając. Gdy krewetki się zagrzeją, dołożyć brzoskwinie, dalej mieszać na patelni, na końcu dodać natkę lub kolendrę. Zdjąć z ognia. Kto chce wzbogacić smak, a nie boi się masła, niech doda jego łyżkę lub choćby pół. Przyprawić. Szybko podać.

Krewetek nie trzeba smażyć za długo, zwłaszcza gdy się kupuje te już obgotowane (różowe). Dodatek chłodnego wina białego bardzo podnosi jakość tego krewetkowo-warzywno-owocowego obiadu. Jak i świeże pieczywo; ja podałam bułeczki z żurawinami.