Dla mnie to pyszny smak dzieciństwa. Rabarbar. Pierwszy kompot z rabarbaru, pierwsze kruche ciasto z rabarbarem to jakby przeczucie bliskiego lata. Lubię ten kwaskowy smak i różowawy kolor. Nie powinni sięgać po niego ci, którzy mają skłonności do kamieni (nerkowych). Zakwasza organizm. Ale w końcu nie jemy go ani codziennie, ani dużo.
A w ogóle rabarbar był niegdyś jedzony jako warzywo. Maria Monatowa nazywała go „rzewień czyli rumbarbarum” i gotowała „w smaku z grzybków i cebuli z koperkiem, natką i listkiem laurowym”. Gotowała „uważnie, by się łodygi nie rozgotowały”. Następnie łączyła je „z oddzielnie ugotowanymi wydrążonymi kartofelkami”. Całość wkładała do sosu przyrządzonego „z zasmażki rozprowadzonej wywarem z gotowania rumbarbarum zaprawionego roztartym ząbkiem czosnku i pokrojonym szczypiorkiem.” Trochę dziwnie nam to brzmi, prawda? Ja raczej pozostanę przy rabarbarze w wersji deserowej.
Odnalazłam rabarbar także wśród recept podawanych przez Alicję B. Toklas, oto przepis autorstwa jej angielskich przyjaciół Redversa i Louise Taylorów (rabarbar jest znany w tradycyjnej kuchni angielskiej). Wygląda bardzo ciekawie (tłum. z oryginału moje):
Konserwa z rabarbaru
Sześć funtów (ok. 2,5 kg) rabarbaru, 6 funtów cukru i 6 dużych cytryn. Rabarbar pokroić w małe
kawałki. Cytrynę w cienkie plasterki. Włożyć owoce do dużej miski i przykryć cukrem. Pozostawić, aż puszczą sok. Wtedy gotować około 3/4 godziny. Nie mieszać więcej niż potrzeba, ponieważ urokiem tego przetworu jest to, że nie wszystkie kawałki owoców są rozgotowane. Przed wlaniem do słoików umieścić na dnie każdego liść pachnącego geranium.
Odnalazłam także przepis w „Bluszczu” z roku 1929; podaję, jak zwykle, w pisowni oryginalnej:
Najgrubsze, bardzo jasne, łodygi rabarbarum pokrajać na kawałki 8–10 centymetrowe, blanżerować przez pół minuty w gorącej wodzie, odcedzić i ostudzić. Na pół kilo łodyg rozbić dwa żółtka z dwiema dużemi łyżkami mąki, łyżką cukru-pudru, pół łyżeczką soli i taką ilością mleka lub wody, aby ciasto było gęstsze, niż na naleśniki. Dodać białka, ubite na sztywną pianę. W cieście tem mieszać kawałki rabarbarum i natychmiast smażyć na patelni szmalcu. Obsypywać cukrem z cynamonem i wanilją [tak pisano] i gorące podawać, ułożone w piramidkę na pokrytym serwetą półmisku.
Prawda, że danie wygląda na smaczne? Blanżerowanie lub blanszowanie to szybkie obgotowanie we wrzącej wodzie lub nawet tylko sparzenie taką wodą. Dzisiaj smażymy jednak na oleju, a nie na „szmalcu”. Mamy także kuchenne ręczniki papierowe (właściwie bibułkowe) i nie musimy już kłaść tłustych potraw na serwetach, potem pranych. Papierowy ręcznik znakomicie wchłonie zbędny tłuszcz. Do takich smażonych kawałków rabarbaru podajmy kwaśne mleko, maślankę, kefir lub jogurt. Uzupełnią szkody poczynione przez rabarbar (niszczy wapń w organizmie).
Na koniec jeszcze jedna rada Pani Elżbiety z „Bluszczu” (bo to ona była autorką także powyższego przepisu):