W „Przekroju” z roku 1959 odnalazłam ciekawostkę piwną. Może miłośnikom tego napoju przyda się czasem odmiana i podanie gościom (czas grillowania, gdy chętnie piwo się podaje i pije, się zbliża!), czegoś ambitniejszego niż butelki czy puszki…
Oto przekrojowe propozycje z piwa; pisownia oryginalna, łącznie z błędami:
Piwo z jajkiem
1 litr (2 butelki) piwa jasnego lekkiego
125 g cukru
1 cytryna
1 laska cynamonu
l mała łyżeczka masła
2 małe łyżeczki mąki
3 żółtka
nieco imbiru do smaku
Piwo zmieszane z cukrem, sokiem cytryny, cynamonem i imbirem – zagotować. Mąkę utrzeć z masłem i rozcieńczyć nieco gorącym piwem. Potem całą mieszaninę gotować 2–3 minut, następnie zdjąć z ognia, dodać żółtka, ubite z odrobiną wody. Gotowy płyn rozlać przez sitko do ogrzanych szklanek i pić na gorąco.
Coctail piwny
2/3 l mocnego piwa (porter, krzepkie lub dubeltowe)
1/3 l rumu, koniaku lub wódki gatunkowej
szczypta soli i pieprzu
plasterki cytryny
kawa nesca albo „Marago”
Wszystkie produkty zmieszać, mocno ochłodzić mieszaninę i rozlać do szklanek. Do każdej szklanki wpuścić ostrożnie plasterek cytryny posypanej na środku odrobiną kawy nesca lub „Marago” . Podawać jako napój zimny.
Kawa „Marago” była PRL-owską odpowiedzią na zagraniczne dotąd kawy rozpuszczalne. Pojawiła się w latach 60. W latach 70. pojawiła się w piosence o rytmie samby autorstwa Jacka Zwoźniaka:
Nie wiem właściwie, kiedy to było,
bo nie grzeszyłem wtedy uwagą (… nago…),
ale się do mnie zdanie przyczepiło:
Kawa marago, figo fago, kobieta nago…
Oprócz tego zestawu znalazło się w piosence i „lumbago”, a na końcu – kawa Turek. O ile „Marago” było sporządzane z kawy prawdziwej, o tyle „Turek” był kawą zbożową.
Wracając do piwa: gdy się je sączy np. przy oglądaniu meczu, warto podać do niego coś solidnego, co zniweluje pobrane procenty. Oto znakomite „męskie danie”, które i paniom zapewne zasmakuje. Oczywiście przepis także z „Przekroju”, tym razem z roku 1962. W tym czasie red. Jan Kalkowski – bardzo zasłużony dla prowadzenia tematyki kuchennej w tym piśmie, a tym samym dla podnoszenia kultury kulinarnej w naszym kraju – prowadził rubrykę przeznaczoną dla początkujących kucharzy, a właściwie dla panów, którzy wtedy raczej słabo radzili sobie w kuchni; było nawet takie hasło: Ludwiku, do rondla! Bo panowie tradycyjnie zamykali w kuchni swoje panie. Ale przecież czasem zdarzało się kobiecie wyjść z domu, zachorować lub wyjechać w tzw. delegację, a pizzy wtedy, ani zresztą niczego innego, nie można było sobie sprowadzić do domu! Mógł więc pan, na przykład do piwa, usmażyć takie ciekawe kotlety:

Kotlety schabowe (z polędwicy wieprzowej) oddzielić od kości i od tłuszczu. Zbić je lekko tępą stroną noża na desce. Posolić, popieprzyć, posypać miałką papryką. Rzucić na gorący tłuszcz na patelni i lekko podsmażyć z obu stron. Równocześnie wrzucić do rondla słoninę pokrajaną w cienkie paski oraz drobno posiekaną skórkę z cytryny. Podsmażyć. Ważne: krótko, żeby słonina tylko puściła tłuszcz a nie spaliła się.
Kotlety wraz z tłuszczem wyrzucić z patelni do rondla z cytryną i słoniną, podlać trochę wodą i dusić pod przykryciem do 1/2 godziny.
Jan Kalkowski danie wypróbował i je chwali: Doskonałe. Skórka cytrynowa ogromnie wysubtelnia smak wieprzowiny. Podawać z ryżem, makaronem, ewentualnie z ziemniakami. Jako dodatek – bardzo dobre wszystkie surówki.
A ja jednak podałabym kotlety z dobrym pieczywem lub z frytkami. Jako surówkę dałabym po prostu paprykę pokrojoną w słupki, wygodnie się ją je. Aha, a zamiast wodą można kotlety podlać piwem. I oczywiście do piwa podawać.