Posiłki jako rozkoszna rozrywka, niestety

dnia

Przytaczałam już kilka razy znalezione w starych gazetach diety, które miały zapewnić ludziom zdrowie, a zwłaszcza elegancką, szczupłą sylwetkę. Taka sylwetka i zrzucanie niepotrzebnych kilogramów stały się modne w latach 20. wieku XX. Aż po dziś ludzkość walczy o tzw. linię, zmagając się jednocześnie z coraz bardziej wyrafinowanymi pokarmami. Spożycie kontra regulowanie przemiany materii – to zaprzątało umysły wielu badaczy. Jak dostosować fizjologię do zwyczajów żywieniowych ludzkości. Jak odżywiać się zdrowo. Sposoby były różne.

W latach dwudziestych na łamy gazet i czasopism zaczęły wkraczać różnego rodzaju diety, na które rzucały się rzesze żarłoków i osób pragnących mieć modną płaską sylwetkę deski. Im chętniej o dietach czytano, tym więcej nowinek z tej dziedziny publikowano. Dietami zajmowali się także uczeni. Oto jak donosił o ich odkryciach „Ilustrowany Kurier Codzienny” w roku 1929. Tekst przytaczam zgodnie z zastosowanym tu zwyczajem w wersji oryginału. Zachowuję nie tylko zastosowane w gazecie wytłuszczenia, ale i przedwojenną ortografię oraz błędnie pisane nazwiska.

 

Kraków, 13 stycznia.

Jest to już rzeczą wielokrotnie stwierdzoną przez lekarzy i fizjologów, że przeważna większość ludzi jada za wiele i zbyt porządnie. Ostatnio amerykański fizjolog Chittendon dokonał całego szeregu eksperymentów, mających na celu wykazanie, ile właściwie jadła potrzebuje człowiek fizycznie lub umysłowo pracujący. Doszedł on do rezultatu ujawniającego, że w przeważnej ilości wypadków wystarczyłaby jedna trzecia część konsumowanego pożywienia.

Przeważnie ludzie jedzą nietylko zadużo, ale nadto zanadto łapczywie. Choroba otłuszczenia, tak często występująca u ludów cywilizowanego Zachodu, jest nader rządkiem zjawiskiem u ludów pierwotnych. Człowiek z natury nie jest tak stworzony, aby mógł pochłaniać wielkie ilości pożywienia naraz, nic więcej nie szkodzi zdrowiu ludzkiemu, aniżeli szybkie łapczywe jedzenie właściwe zwierzętom drapieżnym. Amerykanin Fletscher twierdzi, że gdyby człowiek jadł powoli, dokładnie gryzł i przeżuwał, to zadowoliłby się szóstą częścią normalnego pożywienia, a czułby się przytem zdrowszym, silniejszym i miałby więcej energji do pracy.

Fakt, że gotowanego jedzenia można spożyć o wiele więcej, aniżeli pokarmu w stanie surowym, zdawałby się przemawiać za tem, że powinno się w pożywieniu uwzględniać silniej pokarmy surowe. Innym ważnym powodem oprócz gotowania, przyczyniającym się do nadmiernego konsumowania pokarmów, jest traktowanie posiłków jako rozkosznej rozrywki. Człowiek cywilizowany zdołał doprowadzić różne pokarmy do stanu takiej smakowitości, że spożywanie ich więcej ma na celu dogadzanie podniebieniu, aniżeli właściwe zaspokojenie głodu. Rozmaite przysmaczki drażnią tak mile podniebienie, że człowiek zjada o wiele więcej, aniżeli jego organizm tego wymaga.

Sztuka kulinarna jest jednym z najbardziej wyrafinowanych kunsztów, jakie wykształcił człowiek cywilizowany i w wysokim stopniu pobudza ona łakomstwo i pożądliwość żołądka. Uwzględnić należy również fakt, że im bardziej kunsztownie, apetycznie i podniecająco dla podniebienia sporządzoną jest potrawa, tem mniej posiada ona tak ważnych dla organizmu witamin i soli mineralnych. To właśnie wyjałowienie jadła naszego z tak ważnych koniecznych dla organizmu pierwiastków pożywnych, skłania nas do pochłaniania większych ilości pokarmu. Człowiek, który potrafi się wyzwolić z pod władztwa, rafinowanej kuchni i zadowoli się jadłospisem, w którym figurować będą głównie jarzyny surowe, sałaty i owoce, niezawodnie przytłumi szkodliwe łakomstwo, jeść będzie mniej z wielką dla zdrowia i energji życiowej korzyścią.

Russell Henry Chittenden z Uniwersytetu Yale, znany jako „ojciec amerykańskiej biochemii”, badania nt. spożywania białek prowadził od początku końca wieku XIX. W roku 1907 zebrał ich wyniki w książce pt. „Żywienie człowieka”. Wywołała wiele kontrowersji. Wbrew ówczesnym dietetykom podawał, że organizmom nie szkodzi dieta niskobiałkowa, a nawet pomaga w zachowaniu dobrej kondycji. Badania prowadził m.in. wśród żołnierzy, którym podawano zmniejszone racje mięsa. W ogóle był za umiarem w odżywianiu się. Dorosłym zalecał dostarczanie nie więcej niż 35 do 50 g białka dziennie. Gdy zmarł, miał lat 87, sporo, jak na ówczesne standardy.

Z kolei Horace Fletcher, także zajmujący się problematyka zdrowego odżywiania, był odkrywcą jednej podstawowej zasady: pokarmy trzeba żuć jak najsolenniej. Propagowaniu swej teorii Wielkiego Żucia zawdzięczał spełnienie amerykańskiego snu: został milionerem. Oprócz wzmożenia przeżuwania (chodziło i o wydatek energii, i o połączenie pokarmu ze śliną), także zalecał dietę niskobiałkową. Nie wiemy, czy sam starannie przeżuwał, ale życia mu to specjalnie nie wydłużyło, zmarł w wieku 69 lat na zapalenie płuc. No, ale może jako człowiek z dobrą sylwetką.

Dodaj komentarz