Szybkie danie dla lubiących owoce morza. Sukces kulinarny murowany pod jednym warunkiem: że nie będzie się smażyło za długo. Mątwy zwane u nas kalmarami (nie będę teraz dochodziła, jak się do siebie mają te kałamarnice) muszą być na patelni krótko, z wyczuciem, zwłaszcza, gdy są opanierowane.
Aby nie kupować mąki czy jakiejś panierki (w markecie widziałam gotową), kupiłam pierścienie z mątwy już obtoczone w cieście. Potem wystarczyło je usmażyć na oliwie, obsuszyć z tłuszczu na papierze kuchennym i podać. Z ćwiartkami cytryny, sosem aioli (zwanym tez alioli itp., jest to sos majonezowy o smaku czosnkowym) oraz chłodnym białym winem. Amatorom piwa także je można polecić, do tych owoców morza będzie smakowało.
A gdyby jednak kupić mąkę, przyrządzimy mątwy tak, o ile kupimy je już pokrojone w krążki (krojenia całych nie opisuję, bo chyba mało kto dotąd nie znający mątw, na takie się skusi!): krążki obsuszyć, obtoczyć w mące strząsając jej nadmiar, smażyć po kilka w oliwie (aby jej temperatura nie spadła), odkładać na papierowy ręcznik, solić po usmażeniu. Prościzna.