Jesienne owocobranie

Na bazarze kupujemy nie tylko kolorowe warzywa, ale i jesienne owoce o wyrazistych smakach. Już ich wybieranie może wprawić w dobry humor, jak każda sposobność obcowania z pięknem.

Owoce jemy chętnie na surowo. To dobrze. Dają zdrowie. Czy na przykład wiecie, że śliwki mają sporo witaminy B? Przynosi ona – między innymi – spokój skołatanym nerwom. Ale śliwek nie jemy za dużo naraz. Potrafią mocno regulować trawienie. Podobnie zresztą jak inne jesienne owoce, zawierające cenne pektyny. Oczywiście są choroby, które wykluczają jedzenie surowizn. Piszę dla zdrowych.

Podajmy owoce oryginalnie. Pięknie ozdobią stół. Ja, korzystając z mojego Magicznego Zeszytu z lat 80., przyrządziłam cała miskę tego, co w nim ma prosty tytuł

Sałatka owocowa

1/2 kg śliwek węgierek

2 jabłka

1 gruszka

12,5 dag cukru

sok z 2 cytryn

1/2 puszki połówek moreli

kielich wody owocowej

Śliwki umyć, przepołowić. Jabłka i gruszkę obrać, po usunięciu gniazd nasiennych pokroić w cienkie płatki. Owoce włożyć do soku z cytryn, obsypać cukrem, odstawić na godzinę. Przed podaniem dodać morele i wodę owocową.

 

Rzadko odtwarzam przepisy literalnie, także w tym zmieniłam to owo. Przede wszystkim, dałam o połowę mniej cukru, a był to cukier brązowy z trzciny. Morele dałam surowe. Kto chce, może je  sparzyć i obrać ze skórek, ja tego nie zrobiłam. Nie obierałam także jabłka z czerwonej skórki, gruszkę tak, ale tylko dlatego, że miała skórkę niezbyt ładną. Pewnie, jak i ja, zastanawiacie się, co to woda owocowa? Otóż przypomniałam sobie o przywiezionym z którejś z podróży aromat o zapachu pomarańczy. Dodałam go do sałatki. Efekt był znakomity. Takie aromaty (np. woda pomarańczowa, różana) można kupić w sklepach z produktami orientalnymi. Bożenko, pytałaś mnie kiedyś, co zrobić z „wodą pomarańczową”. Dodaj do sałatki! Znakomicie wzbogaca smak i łagodzi kwaśność cytryny.

W dawnych czasach, ale tych najdawniejszych, surowych owoców i sałatek z nich nie jadano, przynajmniej podczas posiłków (już w wieku XIX zaczęły trafiać i na stół). Owoców surowych się obawiano, na stół trafiały tylko obgotowane. Były to kompoty, konfitury oraz nalewki. Przynajmniej takie podaje w swoim „Kucharzu doskonałym” Wojciech Wielądko, który otarł się o kuchnię króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Oto jego dwa przepisy, jak najbardziej do wykorzystania dzisiaj:

Komput ze śliwek

Obgotuy śliwki w gorącey wodzie, przełóż warzęchwią w zimną, włóż potym w tygiel, wsyp cukru czyszczonego lub innego, postaw nad małym ogniem, niech ię przygrzeie aż sos będzie zielony, day na stół zimno.

Inaczey ze śliwek

Ćwierć funta cukru gotuy przez kwadrans, wley szklankę wody, szumuy; włóż w ten syrop śliwek doyrzałych, funt, zagotuy kilka razy, wysadziwszy, zszumuy, ułóż na salaterce od komputu, jeżeli syrop za rzadki, wygotuy lepiey przed wydaniem.

Król Stanisław August jadał śliwki na zakończenie obiadu, także tych Obiadów Czwartkowych. Gdy posiłek się kończył, wchodził lokaj z tacą, na której leżały trzy śliwki i list; król śliwki zjadał i, przepraszając towarzystwo, opuszczał pokój z nieotwartym listem w ręku. Był to pretekst do grzecznego udania się na poobiednią drzemkę.

Dodaj komentarz