Gotowaliśmy w niedzielę rosół, z drobiu, może z dodatkiem wołowiny. Pozostało mięso: choćby jakieś kawałki gotowanego kurczaka. Oczywiście można je potem usmażyć. Ale resztek pozostało więcej, a ile można jeść obsmażone. Na trzeci obiad – już nie. Zmielmy więc mięso, oczywiście obrane z kości (wołowinę też można), zróbmy pulpety.
Do dobrze zmielonego (najlepiej w mikserze) mięsa ja dodałam tzw. zarodki pszenne, zdrowy produkt z półek z tzw. zdrową żywnością. Dałam także jedno jajko oraz nieco tartej bułki, bo masa była za rzadka. Można dać samą tartą bułkę. Po dobrym wyrobieniu z solą i pieprzem uformowałam okrągłe kulki wielkości dużego orzecha włoskiego. Trzeba pamiętać, że w gotowaniu urosną.
Do pozostałego rosołu (mięso drobiowe trzymałam w lodówce, rosół więc zakrzepł w galaretkę) dolałam wody, posoliłam. Kto chce, może wrzucić kostkę bulionową: drobiową lub warzywną (wtedy się nie soli). Po zagotowaniu w tym wywarze 15 minut gotowałam pulpety. Gotowe, wyjęłam łyżką cedzakową.
Gdy pulpety się gotowały, zrobiłam zasmażkę z 1 łyżki mąki i kawałeczka masła wielkości pulpeta. Nieco ostudzoną zasmażkę (nie wolno jej spalić, ale trzeba smażyć kilka minut, aby mąka przestała być surowa), rozprowadziłam wywarem spod pulpetów. Do tego dolałam nieco mleka (może być śmietana, ale nie kwaśna). Dorzuciłam garść posiekanej zieleniny: natki pietruszki, koperku i szczypiorku. Do sosu na końcu dodałam pulpety. Są smaczne z gotowanymi ziemniakami, z ryżem lub do pieczywa. Dzieci je uwielbiają. Podając, warto posypać świeżą zieleniną, choćby koperkiem.

Przed łagodnym daniem z białym sosem, lub po nim, można podać jakąś surówkę. Pokroiłam na nią czerwoną paprykę, pół cebuli, zieleninę (resztę tej od sosu). Sałatkę polałam oliwą i hiszpańskim octem z sherry. Sól i pieprz nadały jej wyrazu. Taka sałatka jest pyszna sama, do pieczywa. Do szklanki jogurtu, kefiru lub maślanki jest znakomitą i zdrową kolacją.