Radość dla dzieci

Gdy razem pieczmy muffiny z dzieciakami, są szczęśliwe. Nazywają najchętniej nasz wypiek: babeczki. Może dlatego że z babcią pieką?

Dzisiaj były z marshmallowsami. Nie wyszły pięknie, bo okazało się, że zbyt oszczędnie nakładaliśmy ciasto: nie przykryło całych marshmallows. Ale co tam. Może były i pyszniejsze z chrupką górą? Nakładało się zabawnie, a potem oboje z zapałem wciskali marmoladki w ciasto. Muffiny piekły się dwadzieścia minut, akurat tyle, aby do nich zaglądać, patrzeć jak rosną, potem wyłączyć piekarnik i po przestudzeniu – podać wszystkim do herbaty.

Ciasto oczywiście najprostsze: na 1,5 szklanki mąki – 1 łyżeczka proszku do pieczenia, 2 łyżki ciemnego kakao, 3/4 szklanki drobnego ciemnego cukru, szczypta soli. Do kakaowego składu pasowały mi suszone wiśnie, dodałam więc ich garstkę. Potem do składu sypkiego wlałam 2 jajka rozmieszane w 1/2 szklanki mleka (do 3/4) i nieco mniej niż pół szklanki oleju słonecznikowego.
Ciasto ma być lekko lejące się, nie za gęste; ilość mleko trzeba dobrać do takiej konsystencji. Piecze się w 180 stopniach ok. 20 minut.

Aha, foremki wypełniamy do połowy, wciskamy kostkę marmoladki (pianki?), dopełniamy ciastem. Potem można polukrować lub posypać cukrem pudrem. Jak się chce i lubi.

Dodaj komentarz