Pomarańcze na ostro

Ze znanej nam „Dobrej Gospodyni” do poniedziałkowego obiadu przyrządziłam coś specjalnego. A co, w powszednim dniu nie możemy zjeść czegoś niespodziewanie odświętnego czy egzotycznego? Możemy, no więc… Polubmy poniedziałki dzięki nowym smakom!

Oto

Do niej należy: obrać dwie pomarańcze, wybrać ziarnka, pokrajać w talarki, ułożyć do salaterki i dodać trochę siekanej cebuli. Następnie łyżkę oliwy, łyżkę koniaku, łyżeczkę cukru miałkiego,  mieszać wszystko razem i sosem tym polać pomarańcze na godzinę przed podaniem.

Drobne wyjaśnienie: akcentowano wówczas, że cukier miałki, gdyż sprzedawano go w większości w głowach. A młynków do szybkiego i łatwego mielenia łupanych z głów okruchów nie
było. Miałki cukier trzeba było specjalnie kupować.

Uwaga do składników: ja w miejsce koniaku wzięłam hiszpańską brandy. Może być i inny alkohol (czy np. grappa nie byłaby ciekawym smakiem? a może whisky? albo jakaś wódka o smaku owoców?). Ale wcale nie musi być alkohol. Zamiast niego weźmy dobry ocet winny, najlepszy by był malinowy. No i z wina białego. Może też być sok z granatów lub inny słodko-kwaskowy.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 Na mój smak (i wygląd) warto pomarańcze potraktować albo czarnym lub zielonym świeżo mielonym pieprzem, albo czerwoną mieloną chili czy cayenne. To ostatnie wybrałam. I zastosowałam cebulki szalotki: posiekane i pokrojone w pierścionki. A na koniec sałatkę posypałam odrobiną różowej soli z Himalajów.

Pomarańcze pięknie się prezentują. Sałatka pasuje do białego mięsa z grilla, lub gotowanego czy pieczonego, np. piersi z kurczaka. Ale można ją podać na rozpoczęcie obiadu, jako apetizer.

Dodaj komentarz