85. wpis

Alina Kwapisz-Kulińska – 20/07/2011 11:28

Czas na danie mięsne. Ale, jak to w wakacje, niech będzie jak najprostsze. Takie są hamburgery.

Kupmy dobrą wołowinę (jak na tatara), wymieszajmy z solą i pieprzem, dajmy trochę oliwy, ew. zimnej wody. I już. Możliwe oczywiście są i inne dodatki: kilka kropli Maggi, sos Worcestershire, papryka słodka lub/i ostra, posiekana drobno szalotka lub inna cebulka, wyciśnięty czosnek, ulubione zioła, no, co tam chcemy i lubimy, nawet starty ostry ser.

Z dobrze wyrobionego mięsa formujemy rękoma obmytymi zimną wodą okrągłe płaskie, ale pulchne kotlety. Kto ma wagę kuchenną (bardzo pomocny przyrząd), może dopilnować, aby miały np. po 15–20 g, ale raczej nie więcej, bo po co jeść tyle mięsa. I już. Możemy je lekko pokryć oliwa lub olejem. Wkładamy hamburgery na  mocno nagrzaną patelnię grillową lub pieczemy na grillu (ew. w piekarniku, pod górnym ogniem). Zawsze z obu stron. W ostateczności smażymy je na zwykłej patelni, ale z jak najmniejszą ilością tłuszczu. Smażymy lub pieczemy zawsze krótko. Czas zależy od grubości kotleta, parę minut, aż zaczną się rumienić i mniej więcej stracą surowość do połowy. Za drugim razem będziemy już wiedzieli, co chcemy osiągnąć i ile czasu ma to trwać. A za trzecim będziemy pewni, że na pewno nie mają to być suche wiórki, ale lekko różowe, soczyste kotlety.

Do nich możemy podać ketchup lub inne sosy, ale może tylko sałatkę? Na przykład tak oryginalną, jaką skomponowałam: winogrona przekrojone na pół i pozbawione pestek, wymieszane z drobno usiekaną cebulką, najlepiej łagodną szalotką, ze świeżo zmielonym pieprzem, odrobiną soli, najlepiej morskiej, tzw. kwiatu (poszukajmy wśród przypraw, warto!), oraz kilku kropli dobrego łagodnego oleju (dałam ryżowy). Kto lubi może do sałatki dodać piękny czerwony, mocno ostry strączek chili.

Dodaj komentarz