Na poniedziałek – dorsz!

Kto ma tyle lat co ja albo więcej pamięta zapewne, że poniedziałek w części trwania PRL-u był dniem bezmięsnym. Sklepy z mięsem były zamknięte, restauracje i stołówki pracownicze lub szkolne podawały dania jarskie lub rybne. Ten fenomen już kiedyś tu opisywałam. Wyśmiewany z powodu intencji (ograniczenie spożycia strategicznego dla PRL surowca – mięsa), zdrowotnie może…

Ryba stołówkowo-restauracyjna

O dorszu i jego roli w żywieniu zbiorowym i indywidualnym w czasach PRL-u już tu kilka razy pisałam. Przed wojną – jak wszystkie ryby morskie – był traktowany nieufnie, o ile w ogóle był znany. Nie będę cytowała znanego porzekadła dosadnie opisującego stosunek Polaków do tej ryby („Jedzcie dorsze”…), kto chce, na pewno je znajdzie….

Dorsz powszedni, ale niezwyczajny. I mazurki

Nie masz czasu na przygotowanie obiadu? Upiecz rybę. Niech to będzie dorsz, taki kupiony w filetach, już bez skóry. Gdy wykroisz chwilę na wyjęcie ości – będzie go przyjemniej i bezpieczniej jeść. A przyrządza się naprawdę prosto, po prostu – sam się piecze. Układamy filety w wysmarowanym oliwą naczyniu żaroodpornym. Solimy. Nacieramy jakąś przyprawą, ja wybrałam…

Mało kalorii i smacznie…

…pod jednym warunkiem: że lubimy ryby. Na przykład białe mięso dorsza. Ugotujmy go, a z wywaru przyrządźmy galaretę. Podajmy na zimny obiad lub kolację. Znakomity jest z samą cytryna, a kto się nie boi kalorii, może do niego przyrządzić klasyczny sos tatarski. Oczywiście to tylko przykład. Sos można także wziąć gotowy. Jak zrobić najprostszą rybę…

Ponownie smak dorsza z PRL-u

Z 1947, z czasów, gdy rodaków oswajano z rybami morskimi, biorę przepis na: Pasztet z dorsza. Przepisuję z oryginału czyli z „Życia Częstochowy”: 1 kg dobrze oczyszczonego dorsza obrać ze skóry i ości. Podsmażyć go z 15 dkg pokrojonejcebuli i 25 dkg pokrajanej słoniny [a to ci dopiero!, przyp. AKK]. Gdy przestygnie przekręcić na maszynce…

Dorsz z roku 1947

Kolejna staroć: wychodzące od roku 1947 „Życie Częstochowy”. Przeciekawe informacje o życiu budzącym się po wojnie. Dzisiaj jak na dłoni widać to stare, przedwojenne, korzeniami sięgające wstecz i to nowe („to idzie młodość”), sięgające gałązkami do naszych czasów, tworzące specyficzną kulturę PRL-u. Całość mamy my, zakładam optymistycznie. Optymistycznie, bo nie wszystko z PRL-u było szczytem…