Ten wpis dedykuję dzisiejszym Jubilatom. Niech kolejny rok będzie im słodki.
Chyba tylko zdecydowani przeciwnicy słodkości nie zjedzą tych ciasteczek ze smakiem przy filiżance herbaty lub kawy. To francuskie magdalenki (Madeleins). O ich znanym związku z Proustem już pisałam, przy okazji podawania przepisu kanoniczego. Ostatnio upiekłam te pyszne ciasteczka w wersji cytrusowej. Przepis przypominam z dodatkami, nadającymi im świeżego owocowego posmaku. Poprzednio podawałam przepis zaczerpnięty z wydanej w roku 1979 książki Macieja Erwina Halbańskiego, podającej przepisy kuchni francuskiej.

Autor był zasłużonym popularyzatorem dobrej kuchni w trudnych czasach, gdy na produkty raczej się polowało niż je normalnie kupowało. Oprócz tej pozycji, znam go z bardzo przez mnie lubianej książki o kuchniach naddunajskich (oryginalnie połączone bardzo różne kulturowo i kulinarnie kraje leżące wzdłuż Dunaju), książki o kuchniach świata, która w tych czasach śmiało nas, czytelników, otwierała na egzotykę („Potrawy z różnych stron świata”), czy wreszcie bardzo wtedy pożytecznego „Leksykonu sztuki kulinarnej”. M.E. Halbański (1912–1981) był ekonomistą i prawnikiem, jak czytam (jeżeli ktoś wie więcej, chętnie się zapoznam z informacjami!). I talentem kulinarnym. Podawane przez niego przepisy mogą być pożyteczne i dziś, jakkolwiek były dopasowane do realiów swojej epoki. Dzisiaj mamy wszystkie produkty wtedy nieosiągalne. Gotując więc na ich podstawie, warto modyfikować składniki przepisów i sięgać po sos ostrygowy, świeże ananasy i liczi, prawdziwy kirsch itd., itp.
Do upieczenia ciasteczek szczególnej egzotyki nie potrzeba. Do przepisu Autora dodałam akcent egzotyczny, na jaki i w PRL-u można było sobie pozwolić, gdy się wystało w kolejce cytryny i mandarynki lub miało znajomą sprzedawczynię w sklepie warzywnym. Najpierw cytuję przepis z „Domowej kuchni francuskiej”, wydanej przez wydawnictwo „Watra”:
Magdalenki
Madeleines de Commercy
150 g masła
6 jajek
200 g mąki
200 g cukru pudru
łyżeczka proszku do pieczenia
25 g rumu
Masło ucierać 10 min. na puszystą masę z cukrem pudrem. Dodawać pojedynczo jajka i ucierać 3 min. za każdym razem, wsypać przesianą mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia, dodać rum i wymieszać.
Przygotowane ciasto nakładać do wysmarowanych masłem i posypanych mąką foremek w kształcie małych, prążkowanych muszelek, wypełniając je do 3/4 wysokości, i piec 10–15 minut w gorącym piekarniku.
A teraz moja modyfikacja: dałam 4 jajka, wzięłam mniej cukru i był to drobny cukier, nie puder, w miejsce rumu dolałam sok z cytryny oraz skórkę ze starannie umytych i wytartych cytrusów: jednej cytryny i jednej mandarynki. efekt widać na zdjęciu. Przepis z francuskiego pisma, wedle którego piekłam magdalenki, poprzednio radzi, aby ciasto po zarobieniu odstawić na godzinę. Ciasteczka radzi piec 8 minut w temperaturze 200 st. C.