I egzotycznie, i swojsko

Egzotyczny obiad, swojski deser. Kombinacja w sam raz na pożegnanie się z listopadem. Żywe kolory obiadu mogą poprawić niejeden humor skwaszony brakiem słońca i wczesnym nadejściem zmroku. A gdy potem zjemy kawałek tradycyjnego ciasta, podanego do dobrej herbaty, dopełnimy przyjemności.

Obiad jest lekki. Krewetki z owocami kaki (czyli persymony, czyli sharonu). Dodałam je i do sałaty (lodowa sałata plus czerwona papryczka chili, oliwa i odrobina soku z cytryny, sól, pieprz). Krewetki wcześniej zamarynowałam w kwaskowatych przyprawach: liście limonki kaffir, trawka cytrynowa, przecier z tamaryndowca, do tego kilka liści szałwii i kolendry (likwidowałam akurat przywiędłe już zioła z doniczek). Na koniec sól i skórka oraz sok z połowy małej cytryny. Pod koniec smażenia czy raczej lekkiego podduszenia na oliwie dorzuciłam do patelni pół posiekanej czerwonej papryczki chili oraz pokrojone dość grubo pomarańczowe owoce persymony. Do tego pasuje pieczywo pszenne: włoskie ciabatty lub francuskie bagietki. Ale kto by chciał, może ugotować sypki ryż.

 

 

 

 

A ciasto? U mnie w domu nazywało się babką piegowatą. Jest dziecinnie proste. Aż się chce widzieć jakieś pomagające maluchy w kuchni. Ciasto można piec w foremce keksowej, można nim wypełnić foremki na babki (wtedy uważać przy pieczeniu, piec krótko w niższej temperaturze). Można je lukrować, dać z jakąś polewą albo posypywać cukrem pudrem, ale ja lubię naturalne, bez tych dodatków.

Aby je zrobić wystarczy zmiksować: pół kostki masła z 1 szklanką cukru oraz 4. jajkami, do tego dodać 1 szklankę mąki pszennej i 1 szklankę maku oraz 2 łyżeczki proszku do pieczenia. Lubię dorzucić aromat pomarańczowy i smażone skórki. Ale może być tylko wanilia lub zapach migdałowy i migdały pokrojone w słupki. Piecze się w 180 stopniach 40–45 minut. Będzie lekko wilgotne, solidne, no bo z makiem, ale nie wysychające.

Dodaj komentarz