Spokojnie, to tylko ziemniaki

Z dzieciństwa pamiętam, że czytałam  o nich w  książkach podróżniczych, domyślając się tylko smaku. Dzisiaj są obecne na półkach warzywniaków (w hipermarketach, ale i np. na bazarze pod Halą Mirowską). To bataty, zwane i patatami (wg słowników nazwa wzięła się z hiszpańskiego), czyli ziemniaki słodkie. Pochodzą prawdopodobnie z Ameryki Południowej, choć wiadomo, że były znane i na wyspach Oceanii. Są byliną, kwitnącą w tropikach kwiatami dużymi, czerwonymi lub białymi. W krajach, z których pochodzą, są podstawą pożywienia ludności. Na ogół się je po prostu gotuje lub piecze. Podobno wyrabia się z nich i alkohol. Co nie dziwi, zważywszy na podobieństwo do ziemniaków.

Co z nich warto zrobić u nas? Potraktować je dokładnie tak, jak traktujemy „swojskie” ziemniaki; może nieco krócej gotować. Określenie daję w cudzysłowie, aby przypomnieć, że i te „nasze” kartofle pochodzą z Nowego Świata i są obecne w naszej słowiańskiej diecie stosunkowo od niedawna.

Z batatów nie wszystkim  ale może smakować purée. Podane np. do tradycyjnego w USA indyka podawanego podczas Dnia Dziękczynienia (Thanksgiving Day). Jak je przyprawić (do gotowania sól, ew. pieprz)? Martha Stewart podaje trzy sposoby doprawiania: 1. masłem i syropem klonowym; 2. roztarte z mlekiem i sokiem pomarańczowym, przyprawione masłem i startym imbirem; 3. z dodatkiem soku z limonki i ostrego cayenne. Od siebie dodam, że bataty, jak i ziemniaki, lubią się z gałką muszkatołową, z odrobiną cynamonu i na pewno ze śmietanką oraz dobrym masłem.

Ale to są kaloryczne luksusy, a można je po prostu ugotować po lekkim osoleniu, uważając, aby nie rozmiękły. Swoje przyrządziłam w mikrofalówce, wkładając do specjalnych torebek umożliwiających gotowanie na parze. Obrałam bataty i pokroiłam w kostkę. Posoliłam grubą solą morską, wsypałam świeżo starte papryczki chili, dodałam gałązkę rozmarynu, skropiłam oliwą. I już. Takie zapiekanie w mikrofalówce w szczelnie zamkniętej specjalnej torebce trwa 5–8 minut. Obok batatów podałam niby-tzatziki z jogurtu greckiego oraz czosnku, ogórka i pokrojonej w paseczki sałaty lodowej i selera naciowego (dlatego piszę, że „niby”) z solą i pieprzem. Były jeszcze i befsztyki z patelni grillowej, ale wcale nie są koniecznym dodatkiem. Tak czy siak, bataty wyszły pyszne.

Dodaj komentarz