Tak, tak, lato w rozkwicie. To znaczy, że jesień za pasem. A na stół zaczynają trafiać grzyby. Wśród innych są kurki, najwcześniejsze. Wystarczy je dobrze oczyścić, poddusić z cebulą na oleju lub maśle (można dusić w odrobinie oleju, a na końcu dołożyć, dla smaku, „orzeszek” masła). Można do nich wlać śmietanę lub wbić jajka. Uwaga: lubią się z natką pietruszki. To prosty obiad. Do kwaśnego mleka i młodych ziemniaków lub po prostu świeżego chleba.
W „Bluszczu” z lat 30. XX wieku znalazłam wymyślne, bardzo eleganckie podanie grzybów. Gdy gościmy ciocię z Ameryki, przyjaciół z Francji czy po prostu znajomych z działki, podajmy im grzyby w ten specjalny sposób. Na pewno jękną z zachwytu i poczują się docenieni towarzysko. W przepisie są prawdziwki, ale można je zastąpić kurkami (i innymi grzybami). Autorka, oczywiście Pani Elżbieta (Elżbieta Kiewnarska), podaje także sposób czyszczenia grzybów, warto się z nim zapoznać:

Półkilowy, czerstwy, okrągły chleb pszenny otrzeć ostrą tarką ze skóry, ściąć płasko wierzch, ostrą żelazną łyżką, pozostawiając na półtora palca grube ścianki. Posmarować zewnątrz i wewnątrz cienko masłem, obsypać ostrym serem, wstawić w gorący piec, aby bułeczka jednocześnie uschła i zrumieniła się. To samo zrobić ze ściętym wierzchem. Sześćdziesiąt deka młodych grzybów prawdziwych jak najstaranniej oczyścić nożem, szczotką, wilgotną ściereczką (tylko nie myć, gdyż to odbiera aromat i robi grzyby śliskimi, miękkimi), pokrajać w cieniuchne paski. Dużą cebulę, drobno pokrajaną, zasmażyć z dobrą łyżką (6 deka) masła. włożyć grzyby, smażyć, aż sok z nich zupełnie się wydusi. Zasypać łyżką mąki, zasmażyć razem, wlać kwaterkę śmietany, raz zagotować. Osolić do smaku, trochę popieprzyć. Jeśli śmietana nie dość kwaśna, wcisnąć sok z pół cytryny. Grzyby przed samym podaniem włożyć w koszyczek z chleba, przykryć pokrywką, ustawić na półmisku, przykrytym serwetką, i natychmiast podawać, gdyż, stojąc, koszyczek straciłby kruchość, stanowiącą jego główną zaletę.
Ja gości nie miałam, podałam więc kurki mniej elegancko, z patelni. Za to z dodatkami, jednym eleganckim, drugim zupełnie nie. Tym nieeleganckim były ziemniaki pozostałe z wczorajszego obiadu – hasło: resztki. Dodatkiem wytwornym: kilka dużych krewetek. Nie są, wbrew pozorom, aż tak drogie. Warto szukać tych sprzedawanych po promocyjnych cenach. Kupuję więcej i trzymam zamrożone. W każdej chwili kilka mogę wyjąć i dodać do zwykłego dania, które dzięki temu stanie się niezwykłe.
Najpierw poddusiłam jedną cebulę i kurki. Gdy sok z nich odparował, wrzuciłam ziemniaki, pokrojone w plasterki. Razem podsmażyłam. Rozterka była jedna: koperek czy natka? Wygrała natka, ale koperek też pasuje. Wreszcie dodałam kilka krewetek. I obiad zrobił się elegancki, mimo że wjechał na stół nie na srebrnym półmisku, lecz na żeliwnej patelni. Bo jednak mamy wakacje. Żyjemy na luzie.