Obiad od trochę większego dzwonu

Ostatnio przedstawiałam skromne obiady gospodarskie, czas więc na obiad większy, trzydaniowy. Będzie bez zupy, za to z przystawką. Nie czaruję, że będzie to obiad wykwintny, dziewiętnastowieczny, składający się z wielu dań. Ani żołądków na to nie mamy, ani czasu (a kucharek i podkuchennych brak…), ani funduszy. Przyjrzyjmy się – z pewną nostalgią, co tu kryć…